Przejdź do głównej zawartości

Grażyna Strumiłło-Miłosz. Pod szczęśliwą kocią gwiazdą.


Wydane przez
Wydawnictwo Dreams

Aby dopełnić książkowo koci dzień sięgnęłam po przygody kotki Frygi spisane przez krewną Czesława Miłosza.

Historia Frygi zaczyna się w piwnicy, z mamą i rodzeństwem. Gdy jednak pewnego dnia kocia mama zniknęła, a Fryga postanowiła wyruszyć poza piwnicę, wiele się w życiu koteczki zmieniło. Miała jednak szczęście i trafiła do ludzi, którzy dali jej dom i pokochali.

Czytając opowieść Grażyny Strumiłło-Miłosz myślałam o Helence. I, jako że mamy podobną wrażliwość, mimo dzielących nas lat, to podczas lektury czułam, w których chwilach należałoby sięgnąć do dodatkowych objaśnień, które wydarzenia przedstawić w złagodzonej formie, a które spowodują, że Hela odpręży się i uzna wymowę opowieści za pozytywną.

Książka "Pod szczęśliwą kocią gwiazdą" jest prawdziwa. Pokazuje cierpienie i strach zwierząt, ich naturę, nieposkromioną chęć zabawy charakterystyczną dla kotów, unaocznia jak bardzo zwierzęta są od nas zależne, jak cenią sobie obecność człowieka i jak człowiek, niestety, często zawodzi kocią ufność.

To dobra książka.

Komentarze

Patrycja pisze…
Ciekawa recenzja, ale co do samej książki, to wątpie czy przeczytam. Nie moja tematyka. Pozdrawiam,
Pati
mpoppins pisze…
Bardzo fajnie piszesz o kotach i książkach o nich ;))
D pisze…
Czarująca okładka :)
Monika Badowska pisze…
Patrycja,
hm...

Mpoppins,
bo - jak wiesz - lubię koty:-)

Domi,
owszem:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe