Przejdź do głównej zawartości

Dora Heldt. Wakacje z ojcem.

Wydane przez
Wydawnictwo Telbit

Christine, singielka lat 45, planuje wyruszyć wraz z przyjaciółką na wyspę Norderney, na której jej kolejna przyjaciółka przeprowadza renowację pensjonatu i baru. Na kilka dni przez podróżą Christine odbywa rozmowę ze swoją matką, a rozmowa ta wiedzie do jednego - dość niewygodnego dla bohaterki rozwiązania - spędzenia wakacji z ojcem.

Heinz nienawidzi opuszczać domu. Lubi mieć przy sobie żonę, która pamięta o jego upodobaniach, diecie i dziwactwach, która jest w stanie wybaczyć mu wiele więcej niż inni luzie. Heinz nie lubi poskładanych koszul wyjmowanych z walizek, ręczników, pościeli używanych wcześniej przez obcych ludzi, jada tylko to, co zna, i broni się rękami i nogami przed wszystkim, co mogłoby zagrozić utartemu rytuałowi dnia. [s.17]

Wspólny wyjazd nie zapowiada się sielsko, a rzeczywistość przekracza wszystko, co tylko mogła sobie wyobrazić Christine. Heinz znalazłszy na wyspie kolegów, podobnie jak on po siedemdziesiątce, zaczyna brylować w towarzystwie, snuć teorie spiskowe i "pomagać" w remoncie. 

Uśmiałam się przy tej książce setnie. A gdy już minęła radość pomyślałam, że mimo iż czasem złości nas to, że dla swoich ojców wciąż jesteśmy małymi córeczkami, którym trzeba nakazów i zakazów, dobrze jest umieć docenić ojcowskie starania, docenić to, że możemy być tatusiowymi córkami;-)

Komentarze

Edyta pisze…
Zgadzam się z Tobą w pełni.
Patrycja pisze…
Co do wniosku o tatusiach całkowicie się z Tobą zgadzam.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...