Wydane przez
Wydawnictwo Telbit
Christine, singielka lat 45, planuje wyruszyć wraz z przyjaciółką na wyspę Norderney, na której jej kolejna przyjaciółka przeprowadza renowację pensjonatu i baru. Na kilka dni przez podróżą Christine odbywa rozmowę ze swoją matką, a rozmowa ta wiedzie do jednego - dość niewygodnego dla bohaterki rozwiązania - spędzenia wakacji z ojcem.
Heinz nienawidzi opuszczać domu. Lubi mieć przy sobie żonę, która pamięta o jego upodobaniach, diecie i dziwactwach, która jest w stanie wybaczyć mu wiele więcej niż inni luzie. Heinz nie lubi poskładanych koszul wyjmowanych z walizek, ręczników, pościeli używanych wcześniej przez obcych ludzi, jada tylko to, co zna, i broni się rękami i nogami przed wszystkim, co mogłoby zagrozić utartemu rytuałowi dnia. [s.17]
Wspólny wyjazd nie zapowiada się sielsko, a rzeczywistość przekracza wszystko, co tylko mogła sobie wyobrazić Christine. Heinz znalazłszy na wyspie kolegów, podobnie jak on po siedemdziesiątce, zaczyna brylować w towarzystwie, snuć teorie spiskowe i "pomagać" w remoncie.
Uśmiałam się przy tej książce setnie. A gdy już minęła radość pomyślałam, że mimo iż czasem złości nas to, że dla swoich ojców wciąż jesteśmy małymi córeczkami, którym trzeba nakazów i zakazów, dobrze jest umieć docenić ojcowskie starania, docenić to, że możemy być tatusiowymi córkami;-)
Komentarze
:-D