Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Jako że poprzednie książki Anny Fryczkowskiej okazały się być wymagającą, ale bardzo odświeżającą lekturą z dużą ciekawością sięgnęłam po "Kobietę bez twarzy". Sięgnęłam i...
Hanna Cudny zostając, dzięki samobójstwu męża, wdową, szuka odmiany w życiu. Postanawia zamieszkać na wsi, którą odwiedzała będąc dzieckiem. Wszyscy ja tam znają, ona zna większość, ale dorosłe twarze dzieci, z którymi niegdyś się bawiła, wymagają dopowiedzeń "kto", "z kim", "o czym". Nadwrażliwa Michalina i nastoletni (a to również świadczy o dużej wrażliwości) Maks próbują zaaklimatyzować się w miejscu wybranych przez matkę na ich nowy dom, ale idzie im to opornie, a ów opór wzmagają trupy i mało przyjazne środowisko wiejskie.
W książkę bardzo łatwo się zaangażować. Fabułę Autorka skonstruowała w tak udany sposób, że obserwując wraz z narratorkami - Michaliną i Hanną - wieś i panujące w niej nastroje, skrywane tajemnice, czujemy strach, obrzydzenie, zdenerwowanie i pewną beznadzieję w owym mentalnym zestawieniu środowiska miejskiego i wiejskiego, które dostrzec można poprzez pokazanie losów rodziny Hanki na tle losów osób żyjących w Świątkowicach.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że "Kobieta bez twarzy" jest zupełnie inna niż "Straszne historie o otyłości i pożądaniu" oraz "Trafiona-zatopiona" (i nie chodzi tu o różnice między powieścią obyczajową, a kryminalną). Anna Fryczkowska, będąc doskonałą obserwatorką, sięgnęła do ciemnej strony ludzkiego życia. Sięgnęła i - mam wrażenie - rozsmakowała się w niej nadając jej plastyczny wymiar w swojej powieści.
Bałam się tej książki. W głowie pobrzmiewało mi skojarzenie z filmem "Osiem milimetrów" i nie umiem przez to określić, czy podobała mi się powieść Anny Fryczkowskiej. Ta książka wymyka się takiemu kategoryzowaniu.
Komentarze
Po tej lekturze jestem w kropce. Kompletnie nie wiem po którą książkę Fryczkowskiej teraz powinnam sięgnąć. Piekielnie bowiem boję się rozczarowania...
chyba nie czuję się na siłach, by Ci doradzić. Ale cieszy mnie, że rozsmakowałaś się w pisaniu Anny Fryczkowskiej.