Wydane przez
Wydawnictwo Skrzat
Barbara Gawryluk zebrała w dedykowanej Januszowi Bobakowi (chłopcu, który zginął ratując siostry) książce kilka historii o dzieciach. Dzieciach nazywanych bohaterami, bo w trudnych sytuacjach - pożaru, zaczadzenia, włamania, zasłabnięcia - wiedzą, gdzie zadzwonić, by wezwać pomoc i mają na tyle dużo hartu ducha, by nie wpaść w panikę.
Młodzi wiekiem rodzice czytający dzieciom lub z dziećmi "Małych bohaterów" otrzymują książkę, która stanowi świetne narzędzie do rozpoczęcia rozmowy na temat bezpieczeństwa, jego braku i sposobów reagowania na sytuacje niebezpieczne, z nauką numerów alarmowych na czele. Jestem przekonana, iż książkę cenić należy ze względu na jej walory edukacyjne; pewnie równie chętnie będzie czytana w domach, jak i w szkołach.
Ze względu na to, że mam tyle lat ile mam, i pamiętam retorykę haseł stosowanych w edukacji w latach osiemdziesiątych, podeszłam do tej książki wyjątkowo ostrożnie. Okładka i wymowa treści niepokojąco przypominają obraz radzieckich gierojów.
Zapewniam jednak, że ktoś kto odrzuci moje uprzedzenia i sięgnie po "Małych bohaterów" bez obciążeń historyczno-społecznych, doceni historie dzieciaków ratujących ludzi bez oglądania się na dorosłych. Mądrze ratujących.
Ze względu na to, że mam tyle lat ile mam, i pamiętam retorykę haseł stosowanych w edukacji w latach osiemdziesiątych, podeszłam do tej książki wyjątkowo ostrożnie. Okładka i wymowa treści niepokojąco przypominają obraz radzieckich gierojów.
Zapewniam jednak, że ktoś kto odrzuci moje uprzedzenia i sięgnie po "Małych bohaterów" bez obciążeń historyczno-społecznych, doceni historie dzieciaków ratujących ludzi bez oglądania się na dorosłych. Mądrze ratujących.
Komentarze
proszę bardzo:-)
Kometa088,
będę wdzięczna jeśli powstrzymasz się od spamowania na moim blogu.