Wydawnictwo Stentor
w dziale Kora
Rozbestwiona książkami dobrze napisanymi o trudnych sprawach spodziewałam się i po "Fundacji dobrego diabła" równie wysokiego poziomu.
Mama Szymka jest malarką, a życie rodzinne w ich domu toczy się torem zupełnie innym niż w tak zwanych normalnych rodzinach. Gdy pewnego dnia mama zaprasza synka do wspólnego malowania spod ich pędzli wychodzi arcydzieło, które tchnie czymś, co trudno nazwać, ale co kojarzy się z miłością łączącą rodzinę Szymka. Podczas wernisażu prac okazuje się, że największym zainteresowaniem znawców sztuki cieszy się wspomniana wcześniej wspólna praca Szymka i jego mamy, zatytułowana "Marzenie". Gdy obydwoje odmawiają sprzedaży, a na wystawie pojawia się dziwny jegomość mówiący coś o nęceniu, ceny prac wykonanych przez mamę Szymka szybują w górę. Baltazar, bo tak miał na imię ów jegomość, okazuje się być diabłem, ale przedziwnym, dobrym i dążącym do tego, by na świecie było jak najlepiej.
Trochę mi szkoda, że doskonałe pomysły na pomaganie ludzkości (nie chcę tu oceniać na ile słusznie podnoszone) zostały jedynie wzmiankowane, a tylko kilka z nich Autorka nieco rozbudowała. Czułam niedosyt - moim zdaniem historia Dobrego Diabła Baltazara mogłaby zapełnić solidny tom, a zamknięcie jest w dwustu stronach uważam za nadmierne skracanie. Na tyle nadmierne, że gubią się w nim emocje i idee deklarowane w początkowej części książki.
Spodziewałam się po "Fundacji dobrego diabła" równie wysokiego poziomu jaki reprezentowały ostatnio czytane przeze mnie książki Stentora. Książka Agnieszki Wiszniewskiej-Matyszkiel zaczyna się dobrze, niesie w sobie mądre przesłanie, ale gdzieś po drodze gubi nieco rytm. W ostatecznym rozrachunku ważne jest jednak to, że promowanymi przez Autorkę wartościami są miłość i przyjaźń, a to niweluje wszystkie ewentualne potknięcia.
Komentarze