Na środku pokoju, w którym przyjmujemy gości, stoi karton. Duży. W przedpokoju stoi mniejszy. Na szafce w przedpokoju, w koszykach, leżą koty. Na podłodze pełno kocich zabawek, a spod szafki nocnej w sypialni wystaje ukradziona lampka w kształcie połówki kuli. Wersalkę i przykrytą nią białą kapę przyozdabia gumka wekowa, a klamkę - subtelnie powiewająca podczas gonitwy miara krawiecka. Plastikowe butelki przygotowane w sobotę do wyrzucenia nagle znalazły się każda w innym miejscu, a torbę, w której miały zostać wyniesione ktoś próbował wepchnąć pod tapczan. W progu pokoju dziś przywitała mnie ładowarka do telefonu, a kable komputerowe bywają w naszym domu zawijane w coś, co pozwala im mieć warstwę ochronną. Pobudka rzadko kiedy jest pobudką z budzika albo własnej woli; delikatne drapanie w plecy lub mniej delikatne wielokrotne przebieganie po śpiących uświadamia z całą mocą, że trzeba już wstać. Na suszącym się na balkonowej suszarce prześcieradle widać ślady stóp, a pieska sąsiadów leżąca na ich parapecie stykającym się z naszym i spoglądająca tęsknie na nasz balkon, nie czeka przecież na nas. Chodząc po kuchni musimy uważać na porozkładane tu i ówdzie nonszalancko ogony, zwane przez nas "anakondami", a przynosząc do domu zakupy jesteśmy więcej niż pewni, że zanim trafią do odpowiednich dla siebie miejsc, zostaną wnikliwie skontrolowane. Podobnym zainteresowaniem cieszą się nasze jedzenie i picie. Kawa jest wciąż na nowo zagrzebywana, a smakowite zapachy dobywające się z niektórych talerzy wywołują prawdziwą sprzeczkę o zawartość tychże.
I trudno o piękniejszą chwilę, gdy zmęczenie bierze górę na człowiekiem, a kot przychodzi, by owo zmęczenie przegnać mruczeniem. I, gdy ciężar leżący na kolanach powoduje dziwną lekkość. I, gdy kocie ciepło przepędza smutki, kiepski nastrój, by zostawić optymizm i szczęście.
Komentarze
I jedynie ciężaru kota nie czuje się na kolanach tylko na klacie i ramieniu, bo Lilka tylko tak chce siedzieć/spać. Najlepiej wtulając się w szyję
i, niech pomyślę, niestety nie będę oryginalna, skąd ja to znam? :)
jeszcze bym tylko dodała, że dla mnie największe szczęście to przyjść do takiego mieszkania i wtulić nos w sieściucha, mojego sierściucha, który mruczy czasem w takich sytuacjach..