Ostatnio marzę o tym, by to, co myślę w czasie czytania, w magiczny sposób znajdowało się tu - na blogu - porządnie ułożone, sensownie sformułowane i spisane wedle językowych prawideł. Czyżby niechęć do klawiatury? Zaczynam coraz bardziej rozumieć jedną z blogerek, która przedstawia recenzje książek w formie rejestrowanych kamerą wypowiedzi;-)
* * *
"W obronie zwierząt", które czytam, to poważna lektura. Za mną jest - korespondująca z przywołanym tytułem - książka pt. "Dziewczyna, która pływała z delfinami" (recenzja ukaże się 15 czerwca), a przede mną pierwsza w Polsce książka Temple Grandin dotycząca zwierząt. Dla mnie - wegetarianki - są to fascynujące i naprawdę trudne książki. Uważam jednak, że powinnam je przeczytać.
* * *
Dziś skończyły się I Targi Książki dla Dzieci w Krakowie. Miałam przyjemność odwiedzić je pierwszego dnia, w piątek. Poniżej kilka zdjęć:
Tak pusto było o 10:00,
czyli w godzinie otwarcia Targów.
Wystawcy czekali na dzieci,
a te napływały licznymi grupkami pod opieką przedszkolanek i nauczycielek.
Byli też zwiedzający niezgrupowani,
ale pozostawali mniejszością.
Głośno zaś było tak, że miałam problem z rozmową przez telefon;-)
* * *
W czerwcu w okolicznej bibliotece odbędzie się spotkanie z Andrzejem Franaszkiem, autorem biografii Czesława Miłosza, a bibliotece bliższej gościć będzie Marta Fox, której książka "Zuzanna nie istnieje" ma wkrótce premierę.
* * *
Szukam wygodnych foteli. Marzy mi się relaks z książką i truskawkami, na balkonie. Myślę, że i kotom spodoba się ten pomysł, choć z pewnością bardziej ta jego część, która mówi o fotelach:-)
Komentarze
Leżaczek w słonko, ksiązka i czytam :)
Tyle tylko, że opalenizna no cóż zbyt szybko się pojawia :)Więc trzeba uważać :)
nie mam ogródka i zadowalam się kupowanymi owocami. A balkon mam w cieniu:-)
uważam, że truskawki są najlepsze prosto z krzaka. A jak tak nie można - to już bez różnicy skąd są;-) I tak są pyszne:-)
Czekam na recenzje wymienionych pozycji :)
koniecznie:-) A recenzje będą:-)
Anusiaczek,
:-)
PS. A truskawki najlepsze są u teściowej. Sama natura je stworzyła, bez pomocy chemii :D
:-)