Przejdź do głównej zawartości

Kocie sprawy - od marca do czerwca


Dziwne byłoby gdybym, będąc kociarą, nie czytała pisma o kotach. Czytam i - co być może zaskakujące - wciąż dowiaduje się czegoś nowego, wciąż mnie wiele wzrusza i zdumiewa mnie fakt, że nie tylko my jesteśmy tak sfiksowani na punkcie kotów.

Szczególnie lubię czytać dział poświęcony felinoterapii. Kiedyś, gdy mieliśmy małą Nusię, marzyłam o tym, że będzie ona kocim terapeutą i będziemy razem pracować z dziećmi. Marzenia gdzieś prysnęły, ale ja wciąż doceniam to, co dobrego robią koty z ludźmi i dużą przyjemnością potwierdzam swoje intuicje w opisywanych w "Kocich sprawach" historiach.

Lubię też, pod pretekstem kotów, zajrzeć w życie znanych osób. I to nie dlatego, że interesują mnie jako jako ludzie, ale tylko i aż z powodu tego, że ciekawa jestem jak postrzegają zwierzęta, jak upływa ich codzienność łączona z czworonogami. W ten oto sposób zajrzałam między innymi w życie Filipa Łobodzińskiego i Krzysztofa Zanussiego.

W każdym numerze są porady weterynarza, wypowiedź psychologa zwierzęcego, historia konkretnej rasy oraz opowieść czytelników. Jest powieść w odcinkach, która tak jak nigdzie indziej, lubię, kot kustosza, czyli o kotach w sztuce i dla miłośników kotów, którzy mają wolne ściany i chęć ich plakatowania - przepiękne kocie zdjęcia.

Coraz silniej lektury i ogólnie ujmując życie pchają mnie w stronę zwierząt. I choć aktualnie nie czuję się na siłach odwiedzać schroniska, ani przeglądać ogłoszeń kotów szukających domów, to blisko mi do zwierząt nieczłowieczych, coraz bliżej.

Komentarze

Unknown pisze…
Kocie sprawy? No nie świat się kończy.
Anonimowy pisze…
Nie miałam pojęcia o istnieniu takiego wydawnictwa. To mnie zaskoczyłaś:) Na pozytywnie, oczywiście:)
Anonimowy pisze…
Hm... A ja jeszcze ani razu nie czytałam magazynu dotyczącego kotów czy psów. Ale ja w ogóle mało "prasowa" jestem ;)

Wiesz, mój kot zaginął już prawie 2,5 tygodnia temu :( Nikt nic nie wie, nic nie widzieli :/

A, że zupełnie bez zwierzaków nie umiemy żyć, to chyba przygarniemy jakiegoś maluszka. Marzył mi się tricolorek, ale dowiedziałam się, że to praktycznie zawsze samiczki, a my chcemy kocurka.
Chyba przygarniemy jakiegoś od okolicznych gospodarzy lub ze schroniska.
monotema pisze…
Znam Kocie Sprawy, a spraw tych do wyboru do koloru. Mieszkam z dwoma kotami, starałam się pomagać "tymczasom", zaglądałam na aukcje na rzecz kotów, ale ostatnio cierpienie młodszych braci mnie przerasta. Zaszywam się w kąt z dwójką z odzysku, ja czytam, one mi mruczą.
sabinka.t1 pisze…
Kurcze normalnie się zawstydziłam, jestem posiadaczką dwóch cudownych kotów, a nie czytam fachowego czasopisma :( Normalnie mi wstyd!!!!
Może usprawiedliwi mnie fakt, ze jak mam dylemat, pytania czy wątpliwość dzwonie do kobietki z kociarni...albo weta :)
Monika Badowska pisze…
Dr Kohoutek,
ale o co chodzi?;-)

Bigosowa,
cieszę się:-)

Książkowo,
współczuję Tobie i kotu. Jestem przeciwniczką wypuszczania kotów bez nadzoru. Co więcej, jestem maniaczką jeśli chodzi o bezpieczeństwo kociastych.

Monotema,
my, jak pewnie wiesz, jesteśmy domem tymczasowym, dwie z naszych kotek są ze schroniska. Ale ostatnio mam podobnie jak Ty - nie jestem w stanie zmierzyć się z ogromem bezradności zwierzęcej wyzierającej ze schroniskowych klatek czy wybiegów.

Sabinko,
wszystko przed Tobą:-) Także lektura „Kociach Spraw“:-)
Anonimowy pisze…
Wiesz, on do nas przybył już jako kot wychodzący. Nie chcieliśmy więc mu zmieniać zupełnie trybu życia, tym bardziej, że generalnie niezmiernie z niego spokojny kot. Jedyne, czego naprawdę żałuję to fakt, że nie zdołałam namówić rodzinki na wykastrowanie.
Szczęściem w nieszczęściu tak to na nich podziałało, że już zgodzili się na wykastrowanie kolejnych kotów. Chociaż tyle dobrego, ja próbowałam ich przekonać kilka lat :/
Monika Badowska pisze…
Książkowo,
skoro rodzina zgadza się na kastrowanie kolejnego kota, to może uda Ci się przeforsować pomysł, by kot był kotem domowym? Jestem pewna, że spotkacie dobrego kota dla siebie - teraz jest mnóstwo kociąt i starszych kotów, które wraz ze zbliżającymi się wakacjami trafiają do schronisk.
Anonimowy pisze…
Wiesz, też mam taką nadzieję, już przy tym próbowałam, ale niestety mieli taką wizję (cały czas próbuję ją zmienić), że jak kot siedzi w domu zamknięty, to gdzieś musi wykorzystać energię i wariuje jak głupi, niszczy, jest chumorzasty. Wiesz, jak trudno jest takie myślenie zmienić, o rany... Życz mi więc powodzenia!

A co do nowego kota - tak, mam nadzieję, że znajdziemy TEGO kota, chociaż mam nieśmiałe wrażenie, że Pan Kot, to kot nad koty i trudno mu będzie dorównać...
Monika Badowska pisze…
Książkowo,
to może jednak pomyślcie o koteczce? Nie będzie aż tak kusiło by porównywać. A co do energii - koty śpią ok. 18 godzin na dobę:-) A przez resztę można się z nimi bawić:-) Trzymam kciuki!
Z Innej Bajki pisze…
Bolek,Lolek i... Tolek trzej koci bracia z Innej Bajki ,mający aktualnie wiele kocich spraw na głowie pozdrawiają Oczytane Koty z Prowincji ;-)
Monika Badowska pisze…
Z Innej Bajki,
dziękujemy za pozdrowienia i pozdrawiamy wzajemnie - cztery Ko-córki wysługujące się piszącym personelem;-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe