Przejdź do głównej zawartości

Andrzej Ziemiański. Żołnierze grzechu.


Wydane przez
Wydawnictwo Bukowy Las

Gdy tylko usłyszałam o książce "Żołnierze Grzechu" wiedziałam, że jej lektura sprawi mi przyjemność. Nie pomyliłam się:-)

Marcin Barski, w roku 1983 był na tropie "bestii", która wraz z ospą dziesiątkowała mieszkańców Wrocławia w 1963 roku. Zbytnia dociekliwość milicjanta przyniosła skutek w postaci wyroku - pobitego i związanego wrzucono do na wpół zamarzniętego jeziora. Uratowany przez przypadkową sportsmenkę trafił do szpitala psychiatrycznego i tam, z zanikiem pamięci, przeżył lat ponad dwadzieścia. W 2009 z płonącego szpitala wyciągają go policjanci i podejmują próby przywrócenia go społeczeństwu.

Marcin patrzy na nieznaną mu Polskę, na niezrozumiałe obyczaje i powoli, powoli uczy się tego nowego dla siebie świata. Poniżej jeden z moich ulubionych fragmentów.

-Słuchaj, mówiłaś, że masz dużo koleżanek...
- Tak. W sieci, przez blogi, gg, skype'a, portale społecznościowe.
- Boże, co ty tak z tą siecią?
- Teraz nikt nie ma czasu na zabawy w realu. Idziesz do przodu. Praca i to efektywna, nie jak w PRL-u, interesy na boku, no i trzeba się rozwijać. Mnóstwo czytać, być na bieżąco. Oraz sama technologia. (...) sieć cały czas się zmienia. Nowa technologia zalewa nas z dnia na dzień. Nie ma za dużo czasu na spotkania z ludźmi - tłumaczyła.
- Więc do czego jest ta technologia?
- Do komunikacji między ludźmi, do pracy, do rozrywki.
- To znaczy, że nie masz prawdziwych znajomych, bo musisz być na bieżąco z technologią, ale za to ta technologia umożliwia ci kontakty z innymi ludźmi, którzy też nie mają czasu, bo musza nadążyć?

Ta książka to powrót do czasów minionych. Owszem, wątek kryminalny urozmaica fabułę, ale i tak największą frajdę sprawiła mi przedziwna sytuacja Marcina - jego oswajanie się z czasami nam współczesnymi. Co być może interesujące - "Żołnierze grzechu" stały się dla mnie inspiracją do rozmów na temat ostatniego dwudziestolecia, zmian w obyczajowości i sposobie życia, szybkiego oswajania się z tym, co dobre.

Nie wiem, czy Andrzej Ziemiański chciał napisać powieść kryminalną, nostalgiczną, czy humorystyczną. I szczerze powiedziawszy nie sądzę, aby było to dla mnie istotne. Tym bardziej, ze bez względu na to jaką "Żołnierze grzechu" mieli być książka ja jestem nią zauroczona. Stawiam ją na półce z książkami ulubionymi, do których z pewnością będę wracać.

*   *   *

Komentarze

viv pisze…
Byłam ciekawa tej książki, zwłaszcza po niedawnej lekturze "Zapachu szkła" tego autora. Po Twojej recenzji wiem, że warto się nią bliżej zainteresować :)
Z chęcią przekonam się, z jakiej perspektywy autor spogląda na minione dwie dekady.
Pozdrawiam!
Brzmi bardzo zachęcająco i podobał mi się ten fragment :)
Przemek Opłocki pisze…
Zapowiada się smakowity kryminalny kąsek
Monika Badowska pisze…
viv,
na mnie czeka "Zapach szkła" i obiecuję sobie ucztę:-)

Isadora,
miłego:-)

Bibliofilka,
szalenie prawdziwy:-)

Przemku,
oj, tak:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe