Wydane przez
Wydawnictwo Narbook
"To nie jest książka", jak pisze Wydawca, trafiła do wydawnictwa w kopercie bez znaczków i bez adresu nadawcy. Oprócz maszynopisu w kopercie znajdowały się dokumenty uprawniające do publikowania opowieści. Historia książki o przedziwnym tytule doskonale koresponduje z jej treścią.
Wieśka i Miłosz są uczniami maturalnej klasy. Ona owładnięta jest manią życia bez końca, on umiera na raka. Zainteresowanie Wieśki powoduje, że młodzi ludzie, dotychczas nie mający ze sobą wiele wspólnego, zaczynają wspólnie szukać książki, która, jak głoszą informacje znalezione przez dziewczynę, kryje w sobie sposób na nieśmiertelność. Szukając księgi zatytułowanej "To nie jest książka" trafiają do przedziwnej biblioteki - nieuporządkowanej, będącej poza finansowaniem państwowym i co za tym idzie poza państwowym zarządzaniem. Każdy korzystający z Biblioteki musi znaleźć swoje imię, adekwatne do literatury po którą sięga, każdy kto przekracza próg Biblioteki ma szanse na to, by dowiedzieć się czegoś więcej niż to, co kryje się na kartach książek.
Podczas poszukiwań Wieśka i Miłosz spotykają ekscentrycznych pracowników Biblioteki: Ariela Totelesa, Lidię Pank, Lady Dedlock, Śmierć z Cerberem oraz Kandyda i Janinę Marion, którzy wiodą ich przez świat metafor, ksiąg i książek, prawd i przekonań, niebezpieczeństw ukrytych w zapisanych kartach.
Młodzi ludzie oprócz tego, co wiąże ich w życiu z Biblioteką są związani także z systemem szkolnym. Obecność w szkole nie gwarantuje im mądrości, ale stwarza szanse na poznanie interesujących ludzi i pewnych zjawisk, które w połączeniu z doświadczeniami wyniesionymi z Biblioteki wyposażają Wieśkę, Miłosza i ich klasowego kolegę Wuceta w nietypową wiedzę.
Fascynowała mnie ta książka. Zżerała ciekawość, w którą stronę rozwinie się akcja, gdzie zawędrują jej bohaterowie, jak potoczą się ich losy w tym dziwnym świecie z jakim się zetknęli, podczas poszukiwań publikacji zatytułowanej "To nie jest książka".
Nie umiem ocenić, czy młodym ludziom, do których - moim zdaniem - kierowana jest ta historia, będzie się wydawała wypełniona mądrymi maksymami, czy sloganami. Mnie ta książka zwróciła uwagę na pewne rzeczy już znane, ale nie do końca uświadamiane, ale też i takie, które w jakiś sposób stanowiły dla mnie novum. Znalazłam też coś, co - gdybym miała naście lat mniej - przepisałabym sobie i przypięła na ścianie, by było moim kierunkowskazem.
Najnowszą publikację Wydawnictwa Narbook zamierzam podsunąć komuś znacznie młodszemu od siebie, by posłuchać opinii osoby, która dopiero kształtuje swoje patrzenie na świat. Zanim jednak dowiem się, co o książce myśli rówieśnik bohaterów, mogę stwierdzić, że sięgnięcie po lekturę zatytułowaną "To nie jest książka" może stać się zaproszeniem do ekscytującej wędrówki po literaturze.
Komentarze
:-)
Nie znam ani wydawnictwa ani tej książki-nie-książki, ale zamierzam się rozglądać.
Jeśli nawet dla mnie będą to odgrzewane kotlety, to kto wie, może warto podsunąć dziecku? Muszę sama przeczytać i sprawdzić :)
to - jeśli się nie mylę - druga książka tego wydawnictwa; może dlatego nie znasz.
Evita,
:-)
Kornwalia,
właśnie - też mnie to intryguje:-)
polecam:-)
Z pewnościa po nia sięgnę-jak tylko nadarzy sie okazja.
udanej lektury:-)