Wydane przez
Wydawnictwo Literackie
Książki kulinarne należą do tych, po które nie sięgam zbyt często. Jest jednak jedna - oprócz tych składających się tylko z doskonale opracowanych przepisów - a jest nią "Kuchnia Nel" inna od wszystkich i napisana tak, że czyta się ja jak powieść. To znaczy do teraz była jedna, a teraz, z chwilą kiedy trafiły do moich rąk książki Marleny de Blasi, są już trzy.
Opowieści Maleny de Blasi mają charakter bardzo osobisty, bardzo smakowity, budzący tęsknotę za wędrówką i nowymi doznaniami wielozmysłowymi. Włoskie nazwy kolejnych potraw powodują dojmujące ssanie w żołądku; "Zuppa di Soffritto di Maiale" kryje zupę pomidorową z czerwonym winem i pikantną wieprzowiną, "Olive Nere e Verdi con Aglio Intero al Forno" to czarne i zielone oliwki pieczone z czosnkiem, a "Cialledd'alla alla Contadina" oznacza zupę chlebową. Przyznajcie - już samo czytanie określeń poszczególnych potraw powoduje, że zgłodnieliście.
Wędrówka przez różne zakątki włoskiej prowincji oznaczane są w percepcji Autorki (a wraz z kolejnymi stronami i czytelników) smakami i zapachami. Niczym wytrawny śledczy Marlena de Blasi trafia w miejsca, w które warto zajrzeć, by przeżyć kulinarną ucztę. Całe szczęście, że tym czego doświadczała, zdecydowała się podzielić z nami.
Trudno nie być głodnym w czasie lektury. Mnie nieustająco marzyła się kromka świeżo upieczonego na liściach chleba zanurzana w oliwie z oliwek z białym serem macerowanym w ziołach i czosnku.
Komentarze
miłej i smacznej lektury:-)
:-)
Agnes,
pomidory mogę jeść w każdej postaci:-)