Przejdź do głównej zawartości

Andrzej Grabowski. Zenek i mrówki.


Wydane przez
Wydawnictwo Media Rodzina

Jedną z książek, które umilały mi powrót do domu (nie, nie jechałam długo - na umilacze wybierałam po prostu książki dziecięce) była opowieść o dziesięcioletnim Zenku, któremu nagle zepsuły się wakacje. Zachorowała babcia, mama odwołała wyjazd nad morze, a Zenek dni bez szkoły zamiast z ulubioną nowiutką komórką i komputerem spędzić ma na zgromadzeniu buddyjskim z dala od tego, co stanowi jego codzienność.

Przyznam od razu, że bywam sceptyczna w stosunku do tego, co wywodzi się w innych kręgów kulturowych, a co przeszczepia się w nasze środowisko. Bywam, ale czasami daję się przekonać. Jak choćby wegetarianizmowi. Buddyjskie ango, w którym Zenek uczestniczy wraz z tatą, ma w sobie zachęcający spokój, niesie ideę poszanowania życia i jest doskonałą lekcja wzajemnej troski, serdeczności w imię jedności z ludźmi i istnieniem.

Dobrze się czyta opowieść o Zenobiuszu i jego wakacjach. Tym lepiej, że opowieść Andrzeja Grabowskiego będąc historią wielopłaszczyznową, może stanowić doskonałą lekturę dla kilku grup wiekowych. Niech zachętą do lektury będą słowa Autora:

W życiu doświadczamy wszystkiego, ale w tej książce wcale wszystkiego nie trzeba czytać. Można pewne fragmenty opuścić i wrócić do nich za kilka lat. Albo za kilkadziesiąt. Albo nie przeczytać ich wcale. To zależy tylko od Ciebie.[s. 7].

Komentarze

Ysabell pisze…
Podoba mi się temat. Mogłabyś powiedzieć dzieciom w jakim wieku poleciłabyś tę książkę? I czy jest w niej jakoś silniej zaznaczony związek między ojcem i synem (bo książek z takim wątkiem szukam nieustannie i ze średnim powodzeniem)...
Monika Badowska pisze…
Ysabell,
przepraszam, że odpisuję dopiero dziś, umknął mi gdzieś Twój komentarz. Bohater ma lat dziesięć i myślę, że czytelnicy w wieku zbliżonym do Zenka będą się czule w tej książce najlepiej. Choć - jak z cytatu wynika - jest to książka, z której każdy wyniesie coś dla siebie. A co do związku syna i ojca... Zenek i jego tata jadą na wspólne wakacje, bez mamy. Ojciec jest dla chłopca autorytetem w wielu nowych dla Zenka sprawach i jednocześnie pokazuje mu, że każdy z nas potrzebuje osoby będącej przewodnikiem przez życie. Spróbuj sięgnąć po tę książkę - może akurat będzie tym, czego szukasz.
Ysabell pisze…
Dzięki za odpowiedź, skoro tak, to poczekam jeszcze z rok i kupię ją w prezencie mojemu bratu stryjecznemu. Będzie w sam raz, a przy okazji będę mogła sama przeczytać. :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...