Wczoraj, zgodnie z przewidywaniami doktora, rany Duszki weszły w etap gojenia się i co za tym idzie - swędzenia. Nagle kotka zaczęła się myć, coraz bliżej sięgając językiem szwów. Doszliśmy do wniosku, że najbezpieczniej będzie założyć Dusi kaftanik. Najbezpieczniej dla kociego brzucha, ale zdecydowanie nie dla naszych rąk. Podczas pakowania kota w zabezpieczający kaftanik zostaliśmy pogryzieni i podrapani. Ale nie to było najgorsze - najgorszy był koci krzyk. Duszka krzyczała tak rozpaczliwie, że aż wszystkie rezydentki się zbiegły na ratunek. Nie znoszę sytuacji, w których czuję, że zawiodłam kocie zaufanie.
Teraz Duszka zmęczona walką z kaftanikiem ułożyła się do snu, a nam się serca radują na widok miejsca, które wybrała:
Komentarze
Ale teraz już ją zostawiłyśmy w spokoju, goi się wszystko samo i mam nadzieję, że już nie będzie z tym żadnego problemu, chociaż brzuszek jeszcze nie wygląda na całkiem zagojony. Ale kicia lata i to dosłownie, cała szczęśliwa! :)
Zdrówka dla Duszki!
dobrze, że z Twoim kotkiem wszystko ok.
Zuzanno,
trzymam kciuki za oczko i powrót apatytu:-) Na razie nie zamówiłam feliwaya.
nie ma na co czekać. Trzymam kciuki!
Teraz wyczuwamy szew na brzuszku, ale nie lubi głaskania po nim tylko obok niego.
Jak z uszkiem Dusi, czy też ją tak szpetnie zaznaczyli i będzie miała kompleksy jak INGA
Niech czas szybko biegnie i goi się brzuszek Dusi
Pozdrawiamy INGOWSCY!
Duszka nie była sterylizowana w schronisku, więc nie ma obciętego uszka. Pozdrawiamy serdecznie!