Przy okazji kwietniowej wygrywajki zadawaliście pytania Dariuszkowi Szymaszkowi. Poniżej znajdziecie Wasze pytania i odpowiedzi Autora. Dziękuję za wspólną pracę:-)
Spellbox: Czy lubi Pan odpowiadać na pytania?
Dariusz Szymaszek: Tak, jeśli są ciekawe i dotyczą książki. Lubię poznawać myśli innych ludzi, szczególnie kiedy odnoszą się do mojej twórczości. Mniej, gdy poruszane są kwestie z mojego życia osobistego.
Toska82: Jaka jest Pana ulubiona książka z dzieciństwa? Czy od dziecka chciał Pan pisać książki, tworzyć własnych bohaterów i mieć na nich wpływ?
DS: Ulubione książki z dzieciństwa to „Łysek z pokładu Idy” oraz „Hrabia Monte Christo”. Te pozycje na stałe ukształtowały moją wizję wolności. Było wiele lepszych, lecz te dwie jako pierwsze zmieniły mój światopogląd i rozkochały w literaturze.
Nie chciałem nigdy pisać książek, gdyż przerażała mnie sama myśl o stworzeniu czegoś tak obszernego. Patrząc wstecz, mogę stwierdzić, że „Las Dusz” powstał zupełnie przypadkiem. Jakoś tak samo wyszło – miało być opowiadanie, ale za głęboko wszedłem w las tajemnic i bohaterowie nie pozwolili mi go już zbyt szybko opuścić.
Paula: Jak zaczęła się Pana przygoda z pisaniem?
Alina: Pisanie jest Pana sposobem na życie, czy zaczął Pan to robić przypadkiem, bez wcześniejszych planów?
DS: W dzieciństwie miałem problem z wymową, a widomą sprawą jest, że dzieci w szkole do delikatnych nie należą. Zauważyłem, że o wiele łatwiej jest mi się wyrazić poprzez słowo pisane, niż mówione. Zacząłem więc pisać listy, setki listów. Teraz mogę powiedzieć, że był to wstęp do pisarstwa. Następne kroki stawiałem pisząc opowiadania i wiersze. „Las Dusz”, jak już wspominałem, powstał zupełnie nieplanowanie.
Nie wiążę z pisarstwem swoich życiowych planów. Jest to dla mnie wyłącznie hobby, forma spędzania wolnego czasu i tak do tego podchodzę. To nie tyle sposób na życie, co łapanie oddechu, odskocznia od problemów czy ładowanie akumulatorów.
Slonce: Od kiedy Pan pisze? Jak dług pisze się powieść? Ja długo pisał Pan "Las dusz"?
o: Jak się pisze powieść?
Malineczka74: Jakie jest Pańskie ulubione miejsce do pisania, pora dnia? Czy towarzyszy temu jakiś wybrany gatunek kawy, herbaty, może jakaś przekąska? Czy słucha Pan przy pisaniu jakieś wybranej muzyki ?
DS: Pisanie jest sprawą indywidualną. Nie można określić jak długo, w jaki sposób czy przy jakiej muzyce najlepiej pisać. Często padają pytania o ulubioną porę dnia czy miejsce, które sprzyjają powstawaniu fabuły. Zawsze mam tę samą odpowiedź: każdy musi znaleźć swój własny sposób.
Mogę napisać, że „Las Dusz” powstał przy jednym utworze: „Brothers in Arms” zespołu Dire Straits. Zaleta była oczywista, od razu zanurzałem się w klimacie powieści, dzięki czemu zaoszczędzałem kilka minut przed każdym powrotem do lasu i jego tajemnic.
Z tego samego powodu moją nową książkę piszę przy „Somewhere a clock is ticking” kapeli Snow Patrol oraz „Don’t forget me” Way Out West. Jest to jednak tylko i wyłącznie mój sposób, który prowadzi do postawionego celu. Jeśli jednak komuś odpowiada cisza lub AC/DC, to śmiało, chodzi o to, by się zrelaksować i uciec od rzeczywistości na kilka godzin. Jak w życiu, trzeba znaleźć swoją indywidualną ścieżkę do szczęścia. Poradniki w stylu „jak pisać powieści” są pomocne, ale nie można się na nich wzorować. Powinny tylko wskazywać ogólny kierunek, a nie technikę pisania.
„Las Dusz” powstawał przez 9 miesięcy - moi współlokatorzy kupili mi w prezencie słuchawki po 3. Potem odstawiłem rękopis (a właściwie wydruk) na około rok i wróciłem do niego, bu wprowadzić korekty i szlifować fabułę. W sumie, od rozpoczęcia pracy do wydania mojej powieści minęło ok. 5 lat.
Kobra: Co zmobilizowało Pana do napisania książki o takiej tematyce?
DS: Zawsze interesował mnie problem śmierci. Czy to tylko brama do nowego życia, czy może koniec wszystkiego? Fascynowało mnie przy tym zmaganie dobra ze złem, bo każdy człowiek biologicznie jest taki sam, a jednak jeden podbija świat dobrocią, a inny niszczy go nienawiścią. W Lesie Dusz przedstawiłem swoje wyobrażenia świata niematerialnego, łącząc je z wymyśloną historią Liama.
Enedtil: Skąd czerpie Pan pomysły na swoich bohaterów? Czy mają oni swoje pierwowzory w prawdziwym świecie?
Allan: Co jest dla Pana inspiracją do pisania kolejnych książek? Czerpie je Pan z życia czy wszystko jest wymyślone?
DS: Czasem mam wrażenie, że to moi bohaterowie wykorzystują mnie, by się narodzić. Przychodzą znikąd, jakby byli żywymi ludźmi, których spotykamy na ulicy, trudno przewidzieć kogo, gdzie i kiedy. Myślę, że trudno oderwać swoje życie od tego, o czym piszemy. Jedno z drugiego wynika i te dwie sfery przenikają się wzajemnie, tak że trudno znaleźć granice między nimi. Zapewne wzorowałem się na realnych postaciach, ale nie na nikim konkretnym. Kawałek z tego, kawałek z tamtego…
Podobnie jest z pomysłami. Niczym wolne neutrony latają sobie wokół mnie, aż któryś postanowi przelecieć przez moją głowę. Nie mam na to żadnego wpływu.
Czarnazaba: Czy praca zawodowa ma wpływ na treść Pana książek? Co Pan robi, gdy w trakcie szychty przychodzi Panu do głowy ciekawy pomysł na fabułę?
DS: Nie, raczej nie wpływa. Bardziej na częstotliwość pisania, niż na treść. Staram się oderwać życie zawodowe od prywatnego, w tym od spraw tak intymnych, jak pisanie. Jeśli jednak coś mi tam w głowie zatrybi w trakcie pracy, biorę kartkę i zapisuję skrót – resztę zapamiętuję. Pomysł na Las Dusz wpadł mi na polu w trakcie żniw u mojej babci.
Viv: Czy Pana druga powieść, o której ukończeniu Pan informował, nawiązuje do świata przedstawionego w "Lesie dusz", czy też jest to zupełnie nowy pomysł?
Jusssi: A może ma Pan jakieś nieopublikowane książki w szufladzie ?
Bibliofilka: Czy planuje Pan napisanie kolejnej powieści?
DS: Etap pt. „Las Dusz” został definitywnie zamknięty. Nie będzie kontynuacji, choć pojawi się krótkie nawiązanie w obecnie tworzonej powieści. – taki sentymentalny powrót do korzeni, by utrzymać Liama w pamięci.
Jusssi, każdy, kto pisze ma jakieś teksty w szufladzie, jedną są prawie kompletnymi powieściami, inne dobrym pomysłem na coś lepszego lub krótkimi opowiadaniami, które mogą być początkiem wielkiej przygody.
Dm1994: Co myśli Pan na temat coraz bardziej rozwijającej się mody na ebooki i audiobooki. Uważa Pan, że papierowe wydania niedługo zaginą ?
Dawletiarow: Co myśli Pan o książkach elektronicznych?
DS: Jakoś mnie ta forma nie przekonuje. Znam różnicę czytania na ekranie, a trzymaniem książki w rękach, niczym żywej istoty, która chce z nami żartować, rozmawiać, śmiać się i płakać. Można by to porównać do rywalizacji pomiędzy związkami internetowymi, a tymi w realu. Nic nie zastąpi obecności ukochanej osoby.
Maleństwo: Co Pan najbardziej lubi robić, kiedy Pan nie pisze ?
DS: Pisać J Nie mam siły na nic innego, bowiem znajduję się w swoim świecie. Wszystko, co robie poza tym przeszkadza. No może oprócz słuchania muzyki, o czym wspominałem wcześniej. Z tym tylko, że po kilku minutach przestaję ją zauważać. Włączam funkcje repeat i nie mam pojęcia ile razy utwór się zapętli. Kiedy odezwie się głód, pragnienie, zachcianki czy inne potrzeby, kończy się pisanie. Nie potrafię pogodzić tych spraw – moi bohaterowi są zaborczy i wymagają stuprocentowej uwagi. Nie dzielą się mną z nikim, ani z niczym.
Bluejanet: Jaka ekranizacja książki jest Pana zdaniem dużo lepsza od literackiego pierwowzoru?
DS: Nie ma takiej. Nic nie przebije oryginału, tym bardziej kiedy porównujemy książkę z filmem. Ten drugi nigdy nie dorówna słowu pisanemu.
Evita: Jacy są Pana ulubieni współcześni autorzy?
DS: Nie mam faworytów. Bardziej pasowałoby tu pytanie o ulubiony gatunek, którym niewątpliwie jest thriller, najlepiej z elementami metafizyki. Lubię sięgać po debiutanckie powieści, gdyż niosą ze sobą nutkę tajemnicy – nigdy nie wiadomo co się trafi. Szerokim łukiem omijam science fiction (za dużo naukowego języka), romanse (chyba telewizja obrzydziła mi ten gatunek) i psychologiczne ciągoty, od których boli głowa (nie potrafię się przy tym zrelaksować). Poza tym trawię niemal wszystko.
Komentarze
i jak wrażenia?
Aneta,
czekam niecierpliwie:-)