Przejdź do głównej zawartości

Barbara Faron. Szczęście smakuje truskawkami.


Wydane przez
Wydawnictwo Replika

Kolejny raz, podczas lektury, wymyślam sobie mało wybrednymi słowy, zastanawiając się jakaż to głupota kazała mi zdecydować o tym, że książka Barbary Faron tak długo czekała na czytanie. Temat własnej głupoty porzuciłam, bo lepiej mi się mówi o tym, co w książce dobre, niż o tym, że jestem nierozsądna;)

Ewa ma lat 13 i  mamę od wielu lat mieszkającą w Szkocji. Dziewczynka żyje na wsi z apodyktycznym dziadkiem i bogobojną babcią. Poniżana przez dziadka i kolegów z klasy buduje wokół siebie mur przykrywając niepewność butą, arogancją, a czasami i agresją. Gdy umiera babcia, dziewczynka dowiaduje się, że ma ojca i czeka ją przeprowadzka do jego domu.

Agnieszka, bratowa ojca Ewy, ma depresję i jest nieustannie tłamszona przez dominującą osobowość teściowej, której nie zadowala bezpłodna i nijaka synowa. Młoda kobieta oderwana od codzienności przez coś, co Marek, jej mąż, nazywa troskliwością, a jest pilnowaniem, nie umie poradzić sobie ze sobą i otoczeniem.

Zdecydowanie ważniejszą osobą w tej książce jest młodsza z kobiet. Wątpliwości dziewczynki, brak wielu umiejętności, które właściwe są dzieciom wychowanym w normalnych rodzinach (nawet jeśli to rodziny patchworkowe), strach z powodu kolejnych - za które w dotychczasowym życiu była karcona- obezwładniają Ewę i każą jej węszyć spiski. Nastolatka boi się uwierzyć w to, że dla kogoś może być ważna, że ktoś może liczyć się z jej potrzebami i zdaniem, że wreszcie ma Rodzinę.

"Szczęście smakuje truskawkami" to dobra książka. Opowiada historię trudną, ale z pozytywnym wydźwiękiem bez zadęcia, bez moralizowania, a z życzliwym spojrzeniem na świat. Jeśli książka Barbary Faron czeka na Waszej półce na czas jej poświęcony, to znajdźcie go jak najszybciej. Polecam.

Komentarze

Catherine pisze…
ładna okładka ;)
Monika Badowska pisze…
Catherine,
bardzo ładna:-)
viv pisze…
Śledzę postępy realizacji planu tygodniowego i jestem pod ogromnym wrażeniem. BRAWO!
A co do książek - poczekam do końca tygodnia i wybiorę jedną, najciekawszą. Muszę jakoś zracjonalizować dopisywanie kolejnych tytułów do listy:)
D pisze…
Sam tytuł brzmi bardzo zachęcająco :)
Jak dajesz radę z czytaniem takiej ilości książek? Jestem pod wrażeniem! :)
Monika Badowska pisze…
Viv,
oczywiście "tydzień" nie będzie liczył 7 dni, bo się nie wyrobię;))) Ciekawa jestem bardzo co wybierzesz. Napiszesz?

Domi,
mam zapalenie krtani (odpadają więc rozmowy)i niechęć do robienia czegokolwiek poza czytaniem ;-)
Irena Bujak pisze…
Z pewnością po nią sięgnę :D

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...