Dzięki wpisowy Nutty wiem, że dziś jest Światowy Dzień Poezji. Rozejrzałam się po półkach i stwierdziłam, że mało jest w moich książkowych wędrówkach wierszy. Oprócz tego, co widać poniżej w domu znalazłam jeszcze tomik poezji Słowackiego, Anny Janko, rewelacyjną "Farbiarkę" i nieduży objętościowo zbiór wierszy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej z płytą, na której poezje siostry czyta Magdalena Samozwaniec.
Nie mam w swoich zbiorach tych poetów, których niegdyś czytałam z przyjemnością. Zastanawiam się, co spowodowało tak nikłą reprezentację sztuki poetyckiej w moim księgozbiorze i dochodzę do wniosku, że "nie umiem" poezji. Czytam i klasyfikuję jedynie poprzez podoba mi się/nie podoba mi się. Nie potrafię docenić walorów, obce są mi rozważania nad zasadnością zastosowania jambów, anapestów, czy trochejów, głucha jestem na rytmikę wersów. Czy jednak, aby czytać poezję trzeba wiedzieć to wszystko, co wkłada się w głowy studentom na zajęciach z poetyki? A może wystarczy czytać dla upodobania?
Komentarze
będzie zdjęcie?:)
Matylda_ab,
a ja własnie nie czytam lub robię to na tyle sporadycznie, że nie pamiętam kiedy ostatnio. Może dziś uda mi się zajrzeć do jakiegoś tomiku...
Na brak wierszy w domu nie narzekam, staram się uzupełniać tomiki w miarę często. Lubię poezję, po prostu :)
no to czekam:)
Toska,
ależ oczywiście, że nie każdy musi lubić:)
W.,
a czemuż by miały polecieć gromy? Ja też lubię... Tylko jakoś nie czytam.
Montgomerry,
;)))
Książkowiec,
coś z tym jest, w tym wyparciu poezji przez prozę. Idę czytać Twoją poetycką notę:)
U mnie trochę poezji na półkach się gnieździ, mam wiersze wybrane Herberta, Szymborskiej, Poświatowską,Staffa, Tuwima, tomiki Stachury, Osieckiej, "Fioletową krowę"Barańczaka (przekłady); kiedyś ktoś się pozbywał to przygarnęłam tomiki Ważyka i Harasymowicza, o i jeszcze kolorowo się mieni 9 tomów kolekcji "Poezja polska" wydane przez Hatchette; są zbiory wierszy dla dzieci (antologia"Szedł czarodziej" w 2 tomach, Tuwim).
Sporo zostało w rodzinnym domu: Słowacki, Mickiewicz, Broniewski, Konopnicka, taka seria kieszonkowych wydań rozmaitych poetów, Zagajewski, Iłłakowiczówna... sporo klasyki, czasem tomiki kupione za grosze w "taniej książce"...
Całkiem sporo tego się uzbierało, nawet nie myślałam, że tyle.
Sporo recenzji na moim blogu: www.bialafabryka.blogspot.com
Polecam np. Różyckiego "Księgę obrotów", Kobierskiego "Lacrimosa", Jarosza "Biały tydzień", Gajdę "Zwłoka", Elsnera "Antypody"...
Poezja wpadła w niszę. Nie ma jej w sklepach, ale to nie znaczy, że na to nie zasługuje. Pozdrawiam.
mówisz o "Farbiarce" Piwkowskiej? Jak kocham jej poezję, i jak zupełnie nie umiem o niej pisać! Zresztą nie umiem o poezji w ogóle, czego bardzo żałuję. Jakoś tak się dzieje, że poza obiegiem akademickim poezja omawiana jest rzadko, i stąd chyba się bierze to onieśmielenie wobec jambów i anapestów - które z kolei powstrzymuje przed pisaniem, i koło się zamyka.
A czy dzisiejsze święto odbiło się w mediach? (Nic nie zauważyłam, ale prawie nie miałam okazji).
hm o piosenkach nie pomyślałam. A przecież lubię poezję śpiewaną:)
Agnesto,
popadłam w kompeksy;)
j.szern,
przeczytałam wczoraj dwa tomiki, postaram się je dziś przedstawić. Ale takiej jak Ty półki z zaczytanymi poetami nie mam.
biała fabryka,
witaj serdecznie:) Z przyjemnością poszperam na Twoim blogu:)
Marigolden,
tak o tej "Farbiarce". Nie znam nic innego tej poetki, a ona pisze tak, że podoba mi się, że robi na mnie wrażenie:) A czy święto widać było w mediach? Nie wiem - niczego wczoraj nie słuchałam/oglądałam.