Dziękuję za odpowiedzi, Romku:)
Ulubiona szkolna lektura
"Opowieści o pilocie Pirxie", "Lalka" i wielkie dla mnie objawienie, Gabriela Zapolska w całości.
Lektura niedoczytana/nieprzeczytana
"Nie-Boska komedia" Krasińskiego. I tak zostało do tej pory.
Gdybym mógł, to do kanonu lektur szkolnych wprowadziłbym...
nie tyle jakiś swój ulubiony tytuł, co przewietrzył te starocie i na miejsce wielu pachnących molami i dziś kompletnie niezrozumiałych gniotów wprowadził książki współczesne - wystarczy zobaczyć, co chłopcy mają do czytania, a jasne się staje, dlaczego coraz mniej czytają. Jeden Tolkien nie załatwi sprawy.
Ale jeśli miałbym wprowadzić do kanonu, to taką, która dziś jest chyba w nieobowiązkowych, a ja bym ją kazał czytać pod groźbą rozstrzelania hamburegami z keczupem - "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa.
Komentarze
fascynująca jest sympatia do "Lalki". Nikt nie wspomina Morcinka, Sienkiewicza, Orzeszkowej, czy Dąbrowskiej, a Prusa. Okazuje się, że Prus wielkim pisarzem był:)