Przejdź do głównej zawartości

Gro Dahle, Svein Nyhus. Grzeczna.


Wydane przez
Wydawnictwo EneDueRabe

Oznaczyłam tę książkę jako literaturę dziecięcą, ale nie wiem, czy powinno się ją w ten sposób klasyfikować. "Grzeczna" jest bowiem historią o dziewczynce, historią, którą można odczytywać na dwóch poziomach.

Lusia to bardzo grzeczna dziewczynka. Cichutka, skromniutka, czyściutka, bezproblemowa, by nie rzecz - bezobsługowa; marzenie mamusi i tatusia zajętych czymś innym niż własne dziecko. W owej cichości Lusi jest coraz mniej, prawie nikt jej nie zauważa - jest dzieckiem, które spełnia oczekiwania rodziców, nie przeszkadza, ma swoje sprawy, nie sprawia kłopotów. Ale... Pewnego dnia Lusia znika, a precyzyjniej - wnika w ścianę tracąc jednocześnie możliwość komunikacji z kimkolwiek.

Lektura "Grzecznej" przypomniała mi inną książkę, adresowaną do dorosłych. Mowa o tytule "Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam gdzie chcą". W obydwu przywołanych przeze mnie książkach uwaga skupiona jest na samoświadomości dziewczynki i jej emocjach. Grzeczna Lusia to kawałek każdej z nas. Niektóre kobiety umiały przeciwstawić się kulturowemu nakazowi dziewczyńskiej grzeczności już w dzieciństwie, inne nie umieją do dziś. Wciąż w kobietach tkwi przekonanie, że muszą być grzeczne, że nie wypada krzyczeć nawet jeśli jest się obmacywanym w autobusie, wyrwać dłoni ślinionej przez mężczyzn, którym wydaje się, że są spełnieniem kobiecych marzeń, że w żaden sposób nie należy wyrazić swoich emocji innych niż te wskazujące na bycie grzeczną. Siedzimy, drogie Panie, za ścianą niczym Lusia z książki...

"Grzeczna" to książka edukacyjna. Za spokojnymi ilustracjami i rytmicznym tekstem schowana jest prawda o tym, że dziewczynki też, podobnie jak chłopcy, maja prawo się złościć, krzyczeć, być głodnymi, czy robić to, na co mają chęć. Czytajmy tę książkę dziewczynkom, także tym w nas;)

Komentarze

MoWi pisze…
uff! Właśnie jestem na etapie zastanawiania się czy ta książka jest dla dzieci czy dla dorosłych. Czytałam ją swoim chłopakom i usłyszałam od starszego "ale przecież nie można wejść w ścianę" i młodszego "A ja dłubie w nosie, a ja wkładam palce do buzi!" i myślę, ze tak naprawde nie wiele z niej zrozumieli a wręcz starszy był zdziwiony "O co chodzi" :-)
Może dlatego, ze to chłopaki - rozrabiaki??
Ale książkę jak najbardziej polecam dorosłym a szczególnie mamom córek. :-)
D pisze…
Brzmi bardzo pomysłowo i bajecznie - niejednej dorosłej dziewczynce potrzeba takiego morału, aby nie stać się ścianą:)
Monika Badowska pisze…
Mamo Adama,
ciekawa jestem, jak książkę odczytują dziewczynki. Chyba naczynie_gliniane mogłaby coś o tym powiedzieć:)

Domi,
zgadzam się.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...