Wydane przez
Wydawnictwo Babaryba
Niestety, nie pamiętam "Gałgankowego skarbu" z dzieciństwa*. Powodowana tym większą ciekawością postanowiłam zobaczyć, cóż zachwycającego jest w książeczce, którą Zbigniew Lengren napisał i narysował dla córki.
Mała Kasia zgubiła Murzynka, szmacianą laleczkę. Dziecko płacze, więc cała rodzina zaczyna poszukiwania. Szukają, znaleźć nie mogą, więc niosą "pocieszacze". Tak w najprostszy sposób można przedstawić fabułę opowieści. Ale choć prosta, ma w sobie urok ukryty tak w słowach, jak i w rysunkach.
Uwielbiam, i jak sądzę dzieli ze mną to uwielbienie rzesza dzieci, wyliczanki. A tych w "Gałgankowym skarbie" mamy pod dostatkiem. Gdy Autor zaczyna wyliczać członków rodziny szukających Murzynka robi się przyjemnie, swojsko i miło. Po pierwsze - angażująca się wspólnie w jakieś przedsięwzięcie rodzina jest rzadkim i dlatego szczególnie cenionym motywem, po drugie - przyjemność głośnego czytania owych wyliczanek trudno zastąpić czymś innym.
Ma owa książka jeszcze jeden aspekt przyjazności. Bez najmniejszych kłopotów mali czytelnicy (słuchacze?) zrozumieją żal Kasi za utraconą zabawką, zabawne ilustracje uatrakcyjnią im możliwość śledzenia wydarzeń, a rytmiczność tekstu wyciszy ich i zapadnie błyskawicznie w pamięć.
* Pamiętam za to "Dr Dolittle" ilustrowane przez Lengrena:)
Komentarze
Jednak już nadrobiłam zaległości i o Kasi poczytałam. Polecam również!
co polecasz?
taaak, teraz już pojęłam kontekst Twojej wypowiedzi. Wczoraj było za późno;)