Przejdź do głównej zawartości

Półki (choć nie tylko moje)

Czasami przychodzi taka chwila, że trzeba rozstać się z książkami i oddać je tam, skąd się je wzięło, czyli do biblioteki. Na większość książek pożyczonych taka chwila przyszła dziś zatem uzbrojona w aparat wyruszyłam w  wędrówkę.
























Jak widzicie, każda z bibliotek mieści się w innym budynku, każda ma inny układ regałów, nawet inne półki. Każda ma też swoją specyfikę - w jednych mieszczą się też działy dziecięce, inne nastawione są przede wszystkim naukowo, w jeszcze innych czytelnie połączono z wypożyczalnią i aż kusi, by usiąść i się zaczytać. Większość z nich jest skomputeryzowana na tyle, że mogę nie ruszając się z domu zamówić potrzebne książki. Ale i tak zawsze, gdy już odbiorę to, co zamówione, spaceruję między półkami czekając aż coś wpadnie mi w oko lub zawoła "weź mnie do domu" :-)

Korzystacie z bibliotek? Lubicie ich atmosferę? Chodzicie do bibliotek na spotkania z pisarzami lub wystawy? Uczestniczycie w Dyskusyjnych Klubach Książki organizowanych przy bibliotekach?

Komentarze

Aneta pisze…
oooo jedną bibliotekę nawet chyba rozpoznaję :) Biblioteka obcojęzyczna (o ile się nie mylę) w Katowicach :) a obok czytelnia.
Eireann pisze…
Ta pierwsza mieści się w przepięknym budynku :-)
anek7 pisze…
No ba, oczywiście że korzystam - ze swojej szkolnej w której pracuję a także z gminnej - niestety nie stać mnie na wszystkie książki które chciałabym mieć.
Klub dyskusyjny w naszej bibliotece jest na razie w powijakach, ale mamy nadzieję, że wyjdzie nam z tego coś sympatycznego:)
Agna pisze…
Dzięki bibliotece w ogóle funkcjonuję czytelniczo i mam przyzwoiyt dostęp do nowości. Ponieważ mam dobre relacje z bibliotekarzami, to czasem mobilizuję stażystów by coś mi polecili. ;) Czasem lubię się nad człowiekiem poznęcać. A tak co najmniej raz w tygodniu zachodzę, głaskam kota i szperam po regałach.
jotvelzet pisze…
Ja wprost KOCHAM chodzić do bibliotek, tam czuję się jak w domu. Uwielbiam przechadzać wzrokiem po półkach, łaknąć co raz to nowych książek, wychwytywać to co mi się podoba. Zawsze z biblioteki wracam w nadzwyczaj dobrym humorze.
Klaudyna Maciąg pisze…
Ależ potężne zbiory! Moja osiedlowa niestety jest dość mała i prawie w ogóle się nie rozrasta, co bardzo mnie boli, bo nie okazuje się to zbyt zachęcające - dla młodzieży zwłaszcza.
To, czego potrzebuję jednak zazwyczaj znajduję, więc może mieści się tam więcej, niż jestem sobie w stanie wyobrazić ;)
D pisze…
Uaa, jestem pod wrażeniem, aż wstyd się przyznać, że mnie biblioteka ściga, bo dwa lata zalegam z książkami... :<
Mariola pisze…
Korzystam z biblioteki, pracuję w bibliotece i kocham to co robię. Mariola
Kinga pisze…
Korzystam, uwielbiam, ba! mogłabym zamieszkać w bibliotece :)
Swego czasu wchodziłam do biblioteki, przesiąkałam tą atmosferą, z godzinę wałęsałam się pomiędzy półkami i szukałam i podczytywałam... :)
Dawno już tak nie robiłam, po pierwsze zaczęłam kolekcjonować swą własną prywatną biblioteczkę i jeszcze do niedawna, książki kupowałam, ale ich nie czytałam... dalej korzystałam z bibliotek :)

Teraz brakuje mi trochę tego klimatu :) Przeczytam kilka swoich książek i znów wyruszę na wycieczkę między regałami :)
Kinga pisze…
ach z wrażenia zapomniałam, że miało być i "po drugie" :)
odkąd pojawił się katalog online w bibliotece bywam krócej, zamawiałam co chciałam, odbierałam i wychodziłam. I choć nie ukrywam, na początku byłam w siódmym niebie, byłam pierwszym czytelnikiem wielu nowości, to jednak zaczyna mi coraz bardziej brakować owego samodzielnego wyszukiwania i pożyczania książek o nieznanych tytułach, mało rozreklamowanych .... :)
chyba muszę powrócić do starych przyzwyczajeń :)

przepraszam za tak rozciagłą wiadomość, to już chyba nie moja godzina :)
Pozdrawiam! :)
Monika Badowska pisze…
Eireann,
to bodajże budynek akademikam w którym wydzielono część na bibliotekę. Najlepsze jest to, że na wprost wyjścia jest las:)

Anek,
życzę powodzenia w rozwijaniu klubu dyskusyjnego:)

Agna,
dobrze, że są stażyści, którzy umieją coś polecić:)

Magia słowa pisanego,
dla mnie ideałem biblioteki jest Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. Nigdzie nie spędziłam tyle czasu i nigdzie nie czułam się tak dobrze. O tak, tam mogłabym mieszkać:)

Futbolowa,
byłam w kilku bibliotekach stąd wrażenie:) Biblioteka na osiedlu jest w remoncie od sierpnia:(

Domi,
no, wstyd.

Mariola,
świetnie!

Kinga,
właśnie miałam napisać, że wstrzeliłaś się idealnie w północ:) Katalog w internecie nieco rozleniwia, to prawda. Z zamawianiem on-line zdarzyła mi się nieco zabawna sytuacja. Pozamawiałam książki w kilku filiach bibliotecznych nie starając się zapamiętać co, w której i gdy pojechałam po odbiór lekko zdębiałam na pytanie w pierwszej bibliotece "Jakie książki Pani zamawiała?" Byłam przekonana, że taka informacja wyświetla się przy koncie czytelnika. Następnym razem jeździłam już uzbrojona w karteczkę w tytułami i nazwiskami autorów;)
monani pisze…
Zazdroszczę! Mieszkam w małym mieście, należę do dwóch bibliotek, ale niestety, stan zbiorów jest opłakany, brak kartek lub luźno latające, nowości wpadają w łapki, jak już zdecydowanie nie są nowościami, panie niezbyt kompetentne... Ostatnio na pytanie, czy jest coś Jelinek, pani odpowiedziała pytaniem: a jakiej narodowości jest ten Jelinek? Z łezką w oku wspominam bibliotekę uniwersytecką z okresu studiów.
Monika Badowska pisze…
Monani,
znam ból korzystania z biblioteki kiepsko finansowanej. Bywało, że do takiej lepiej zaopatrzonej jeździłam 40 km.
sabinka.t1 pisze…
Lubię atmosferę biblioteki :)
Chodzenie między półkami :) Lubię i tyle :)
Korzystam z biblioteki 25 km od domu, ale lubię tam jeździć, choć co raz bardziej kusi mnie nasza w miasteczku, ponoć jest duuuża poprawa, sporo nowości ....czego kiedyś mi ogromnie brakowało :)
Monika Badowska pisze…
Sabinko,
zawsze warto spróbować:)
Agnesto pisze…
Oczywiście, że korzystam z biblioteki, należę do DKK. Na spotkania klubu dojeżdżam prawie... 100 km... Wynika to stąd, że jak się po ślubie przeprowadziłam, to nie zmieniłam barw klubowych i w miarę możliwości odwiedzam moją bibliotekę i uczestniczę w spotkaniach. Tu na miejscu też jest biblioteka (korzystam) i tez jest DKK, ale wolę "swoje"- tam byłam na stażu, jestem zaprzyjaźniona, i w ogóle tam jest niesamowita atmosfera, a tu...tak zwyczajnie...
Motylek pisze…
Oczywiście, że tak. Gdybym miała kupić każdą książkę, którą chcę przeczytać, musiałabym mieć 10 razy większy dom... Poza tym często korzystam z ksiżek poświęconych różnego rodzaju robótkom - nie tyle je czytam, co przeglądam, czytając jedynie wybrane fragmenty.
Wielce cenię sobie możliwość wyszukania i zamówienia wybranych pozycji prze internet - to szalenie wygodne rozwiązanie dla mam małych dzieci.
Pozdrawiam,

Motylek
Unknown pisze…
taaa, książnice w tym "czornym" mieście naprawdę prezentują się w porządku na tle innych. zasoby boskie i mnóstwo nowości. i nawet bibliotekarze czytają :) moim faworytem jest remontowana czternastka, a Twoim, Nauczycielko?
Monika Badowska pisze…
Agnesto,
podziwiam - nie chciałoby mi się;)

Motylku,
o, zwróciłaś uwagę na ciekawy aspekt korzystania z katalogu komputerowego:)

Zgnoczek,
do 14 mam najbliżej, a o zgrozo dowiedziałam się, że remont nie skończy się w terminie pierwotnie planowaym, czyli w kwietniu:( Każda z tych biblioteka ma w sobie "coś".
gusiook pisze…
Witam:)oczywiście, że korzystam z bibliotek. Zarówno w celu czytania książek, jak i9 tych uczelnianych. Tylko to drugie to prawo dżungli, hehe. Jak są jakieś spotkania z pisarzami, których lubię, to chętnie chadzam:). Fajnie mieć potem wpis we własnej książce.
Pozdrawiam serdecznie:))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...