Tak się jakoś zawsze dzieje, że w weekend mam najmniej czasu na czytanie i pisanie. Zazwyczaj są to dni przeznaczone na odpoczynek, u mnie jednak w sobotę i niedzielę dziwnie kumulują się wydarzenia wymagające mojej aktywności. Tym razem weekend upłynął nam pod znakiem kotów. Po pierwsze - wciąż świętowaliśmy Dzień Kota, po drugie - przekazywaliśmy Ingę do domu mającego być domem stałym. Szczególnie to drugie okazało się być wyczerpujące emocjonalnie.
* * *
Ostatnio trafiają w moje ręce książki o zwierzętach. I to, nie wiedzieć czemu, przeważnie o psach. Ufna w to, że tym sposobem los chce mi coś powiedzieć, wysłałam kupon lotka licząc na wysoką wygraną pozwalającą kupić dom na końcu świata. W domu, rzecz jasna, od razu pojawiłby się pies. Albo dwa. Niestety - los daje na razie znaki tylko książkami. Na resztę muszę poczekać;)
* * *
Zaraziłam moją Mamę "Dożywociem" :) Od wczoraj czyta o Konradzie i jego współmieszkańcach zaśmiewając się do łez. Czy istnieje fan klub Lichotki?
* * *
W raporcie nt. czytelnictwa w Polsce opublikowanym kilka dni temu znaleźć można informacje przerażające. Interesujący jest tekst dr Romana Chymkowskiego będący komentarzem do wyników badań. Jeden z fragmentów brzmi tak: "(...) u podstaw myślenia o kulturze czytelniczej Polaków tkwi pewne nieporozumienie. Polega ono na tym, że wielu osobom zabierającym głos w tej sprawie wydaje się, że czytanie to część wąsko pojętej „kultury”, czyli sfery, która w tym ujęciu właściwie tożsama jest z tym, co ludzie robią w czasie wolnym, a zatem deklarowana „troska o stan czytelnictwa” to nic innego jak znany od dawna niepokój warstw wykształconych o stan duszy ludu. Znamienne, że same osoby wyrażające zatroskanie niskimi wskaźnikami czytelnictwa nazywają siebie na przykład „miłośnikami książki”, przez co już w punkcie wyjścia sytuują się poza sferą praxis. W tym duchu mówi się wiele o tym, że książki mają swoją formą zachęcać do czytania, a biblioteki publiczne powinny być pełne atrakcji przyciągających zwłaszcza młodych ludzi, którzy – zapewne mimochodem – zainteresują się też czytaniem. Pomija się w tym rzecz najważniejszą – mianowicie to, że czytanie jest źródłem wiedzy, a zdobywanie wiedzy nie musi być przedłużeniem zabawy; rzecz w tym, żeby ludzie mieli potrzebę ciągłego rozwoju poprzez wzbogacanie swoich narzędzi rozumienia świata, a nie żeby znajdowali rozkosz w unikaniu telewizji czy kina." Zacne i słuszne, prawda?
* * *
W tym tygodniu będę przypominała Wam, że Romuald Pawlak pisze także dla dzieci, opowiadała co można zobaczyć oczami psa, przedstawiała zalety i wady korzystania z czytelni e-booków. Na pozostałe dni jeszcze nie mam planów, niemniej jednak życzę, abyście mieli udany tydzień.
Komentarze
dzięki:)
Monani,
już teraz Ci powiem, że to książka, która musi mieć każdy psiarz:)