Przejdź do głównej zawartości

Angel Wagenstein. Daleko od Toledo.


Wydane przez
Wydawnictwo Zysk- i S-ka

Pozostaję pod urokiem prozy Angela Wagensteina. Już po lekturze jego pierwszej opublikowane w Polsce książki, "Pięcioksięgu Izaaka", uznałam, że jest to pisarz, którego sposób pisania odpowiada mi w pełni. Teraz tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu.

Opowieść o Abrahamie Pijanicy jest historią odchodzenia i pożegnań. Narrator Albert Cohen przyjeżdża z Izraela na wykłady do miasta, w którym spędził dzieciństwo, w którym wciąż stoi dom jego dziadków, do Płowdiwu. Wydarzenia współczesne przeplatane są ze wspomnieniami z lat dziecięcych, a elementem spajającym obydwie przestrzenie czasowe, oprócz samego miasta, jest Araksi - koleżanka Alberta od psot i wagarów, obecnie żona cierpiącego na chorobę popromienną mężczyzny.

To ze wspomnień o dziadku i jego świecie Berto wydobywa idee jakie zostały mu zaszczepione lata temu przez Pijanicę. Jednocześnie uświadamia sobie jak bardzo zmienił się świat, który odwiedza - jak wiele osób odeszło już w jego dzieciństwie i jak wiele odchodzi teraz. 

Wzruszający jest obraz dawnego Płowdiwu. Duchowni chrześcijański, muzułmański i żydowski wraz ze społecznościami religijnymi tworzyli niebanalną mieszankę obyczajową. Miasto, mozaika tożsamościowa, funkcjonowało zgodnie, bez waśni i kłopotów. Najdobitniejszym wyrazem tej jedności była dla mnie przywołana przez Berto historia o tym, jak mężczyźni w karczmie przyglądali się kobietom wracającym z łaźni. W czwartek kąpały się muzułmanki, w piątek żydówki, w sobotę chrześcijanki. Mężczyźni poświęcali trzy dni na to, by podziwiać piękne, pachnące jeszcze od gorącej wody i mydeł, kobiety. I ani w ich przypadku, ani i przypadku kobiet nie było ważne, kto do jakiego Boga zanosi modlitwy.

Fascynujące jest to, jak czasy minione tkwią w teraźniejszości. Dziadkowie Alberta należą do Żydów sefardyjskich wygnanych z Hiszpanii w XV wieku. Wciąż posługują się językiem "ladino", specyficzną formą hiszpańskiego. Powieściowy Płowdiw ma jeszcze jednego strażnika przeszłości; jest nim grecki fotograf  - Kostas Papadopulos. Jego zdjęcia towarzyszą społeczności miasta w najweselszych i najtragiczniejszych jej chwilach.

Płowdiwu ze wspomnień Wagensteina już zapewne nie ma. Tak jak nie ma już polskich kipiących wielością kultur miasteczek. Dobrze, że ich ślady można znaleźć w powieściach.

P.S. Na podstawie "Daleko od Toledo" zrealizowano film.

Komentarze

Niedawno przeczytałam "Piecioksiąg Izaaka" i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie wiedziałam, że ukazało się coś nowego tego autora, na pewno przeczytam :)Pozdrawiam!
Monika Badowska pisze…
Makówko,
miłej lektury. Ta książka jest bardziej refleksyjna niż "Pięcioksiąg...".
viv pisze…
W recenzji "Pięcioksięgu..." napisałaś, że to pierwsza część tryptyku. Czy "Daleko od Toledo" jest częścią drugą? I czy lektura tej książki powinna być poprzedzona "Pięcioksięgiem..."?
nutta pisze…
"Pięcioksiąg Izaaka" podobał mi się, więc i po tę pozycję sięgnę. Odpowiada mi styl pisania tego pisarza i kreowania bohaterów.
Monika Badowska pisze…
Viv,
nie, nie trzeba. Elementem spajającym powieści jest Bułgaria i i jej wielokulturowość.

Nutta,
mnie pozostało czekać na kolejną książkę. Miłej lektury:)
adek pisze…
Bułgaria to bardzo kulturowo bogaty kraj, gdzie można znaleźć sporo różnych narodowości. Piękna lektura.

Mój blog: http://elektrobebny.com.pl/

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...