Z. miał bluzę. Ciepłą, grubą, niemalże kurtkę. Któregoś dnia odłożył ją na fotel nie zdając sobie sprawy z poważnych konsekwencji swojego, przyznajmy, dość zwyczajnego czynu. Natychmiast na bluzie pojawił się kot. Po kilku dniach bluza została wypróbowana przez kolejnego kota i tak się jakoś porobiło, że bluza jest zdecydowanie własnością Ko-córek, które bluzę zaanektowały, śpią na niej dzieląc się czasem snu mniej lub bardziej sprawiedliwie. Z. kupił drugą bluzę. Ma ją tydzień. Stara się nie kłaść jej na fotelu, żeby Kociaste nie pomyślały, że to dla nich. Dziś Sisi uznała, że bluza leżąca na oparciu wersalki jest szalenie interesująca. Ściągnęła ją sobie i ułożyła się w niej.
Nadeszła pora na kolejne zakupy?
Komentarze
Krzywy też niezły. Według niego, wszystko w domu nadające się do jedzenia, jest absolutnie jego i nie omieszka się o tym przypomnieć każdemu, kto przekracza próg kuchni, wyjąc jak syrena i plącząc się po nogami. Naprawdę, je chyba za pięciu i ciągle jest głodny - oczywiście w jego mniemaniu. I wcale nie jest gruby, przeciwnie, długi i dobrze wyglądający.
W ogóle to Sisi śliczna:)
ja kiedyś też kupiłam koc;))) Efekt był podobny jak u Ciebie:)
Korciaczki,
no, oczywiście - kanapa jest Nianiowa;) Krzywy podobny jest do Nusi - ona nawet nie lubiąc słodyczy - musi przyjść i spróbować;)))