Wydane przez
Wydawnictwo Szkolne PWN
Jeśli mól książkowy chce sprawić sobie głód nie do zaspokojenia, to sięga po książkę taką jak ta. Po książkę opisującą dzieła, arcydzieła literatury światowej, które w różnym czasie i z różnych powodów trafiały na listę ksiąg zakazanych, które wycofywano z bibliotek, palono, niszczono i odmawiano prawa do czytania.
Już we wstępie mamy posmak tego, co nas czeka. Bartłomiej Paszylk pisze o cenzurze represyjnej, prewencyjnej, o historii cenzury w Polsce i o tym, co przez wieki wzbudzało ciekawość podszytą niepokojem - książkach zakazanych przez Kościół.
Kolejne rozdziały przedstawiają książki zakazane z powodów politycznych, społecznych, obyczajowych i religijnych. Autor przyznaje jednak, że niektóre z omawianych przez niego tytułów można przyporządkować do więcej niż jednej kategorii, więc możemy przyjąć, iż ów podział jest czasami po prostu uznaniowy.
Do książek, których czytania zakazywano ze względów politycznych należą między innymi "Podróże Guliwera", "Grona gniewu", czy "Malowany ptak". Te, które czytane być nie powinny z powodów społecznych to "Przygody Tomka Sawyera", "Dziennik" Anne Frank (bo przedstawia w złym świetle Niemców), "Kolor purpury". Na liście obyczajowych zakazów znalazł się Henry Miller ze swoimi zwrotnikami, Emil Zegadłowicz, i rzecz jasna Nabokov z "Lolitą". To, że Kościół zakazał Lutra, Giordano Bruno, Galileusza rozumiem, ale żeby na listę trafiło też "Czerwone i czarne" Stendhal? Oczywiście przytaczam Wam tylko kilka tytułów - w książce jest ich znacznie więcej.
Bartłomiej Paszylk zrobił mi swoją książką krzywdę. A Agnes z Dowolnika entuzjastycznie polecając jego książkę do owej krzywdy dołożyła rękę ;-) Mam bowiem ochotę przeczytać, w większości po raz kolejny, książki omówione z rzeczonej publikacji, a co gorsza - obejrzeć filmy zrealizowane na ich podstawie. Powinnam zatem zakopać się na bezludnej wyspie na jakieś dwa miesiące z książkami i filmami.Tylko skąd wziąć taką wyspę? I te dwa miesiące?
Pozostaję pod dużym wrażeniem jakości tej książki. I z notatkami w zeszyciku zastępującym mi oczekiwany kalendarz. A jak już przepiszę to, co w notatniku do kalendarza, nie pozostanie mi nic innego jak czytać i oglądać. Prawda?
P.S. Książka jest jedną z trzech wydanych w serii "Literatura i kontrowersje". Pozostałe to: "Kobiety w literaturze" i "Bunt literatów".
Komentarze
ja bym chciała wszystkie:)
Anulka,
koniecznie:) Pozdrawiam:)
Vampire_Slayer,
:)
Edith,
no w teraz nie wiem, czy namawiać, żebyś czytała pogrążając Cię w książkowym szaleństwie, czy radzić, żebyś jeszcze trochę poczekała;)
czuję, że jak ją przeczytam dojdzie mi masa kolejnych "obowiązkowych" do przeczytania tytułów :)
i tak swoją recenzją skusiłaś mnie na Lolitę :)
polowałam na nią już kilka lat temu, w bibliotece ktoś wypożyczył "na zawsze" Muszę się za nią rozglądnąć od nowa :)
i jako taka niebezpieczna powinna trafić na indeks ksiąg zakazanych;)))
Barbaro,
żałuj, że odłożyłaś;)
Kinga,
mam pełną świadomość, że wrabiam Ciebie i innych w tę książkę, ale na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że warto do niej zajrzeć!
Tajemnica,
muszę poszukać w bibliotekach. Może tak skąd pożyczyłam tę mają też inne?
przyznaję - napisałam o tej książce z premedytacją;)
Virginio,
owszem, mogłoby to Ci grozić;)
Podaję link do strony ABC z matereiałem na ten temat na dowód, że nie wymyśliłam tego sobie:
http://abcnews.go.com/Entertainment/wireStory?id=12543930
Pozdrawiam,
Motylek
Ja z listy z tej właśnie pozycji przeczytałam już "Azyl". Dobre!