Sisi wybrałam spośród rodzeństwa. Rozważałam trzy kandydatury:
Radość i zachwyt mamy do dziś. Sisi, mimo, że starsza, wciąż miewa w sobie dziecięce pomysły, a przy tym jest wymagającą uwagi damą.
Lubię wspominać początki zakocenia:)
* Dziś sama sobie dałabym po łbie za wypuszczanie małego kota w jakimś ogródku barowym...
Wybrałam, wróciliśmy za dwa dni i tak się zaczęło.
Pierwsza podróż wiodła przez mieścinę, w której była ceniona przez nas biblioteka. Z. poszedł z książkami, a ja spacerowałam z kociakiem:
Jakiś tydzień później, wracając z Warszawy zatrzymaliśmy się na obiad w knajpce dysponującej ogrodem.*
Później zaczęła się codzienność, w której wciąż na nowo Sisi budziła nasz zachwyt i radość.Radość i zachwyt mamy do dziś. Sisi, mimo, że starsza, wciąż miewa w sobie dziecięce pomysły, a przy tym jest wymagającą uwagi damą.
Lubię wspominać początki zakocenia:)
* Dziś sama sobie dałabym po łbie za wypuszczanie małego kota w jakimś ogródku barowym...
Komentarze
Ja też lubię wspominać. Choć nie chciałabym, żeby moje kociaki były dalej malutkie. Ale tak na chwilkę wrócić do tamtych czasów byłoby miło. ;)
ja też bym nie chciała, żeby były dzieciaczkami. Lubię obserwować jak każda z nich ma swoją osobowość, charakter - u maluchów nie widać tego tak dokładnie.
Jagus,
:)
My też nie pamiętamy jak to jest nie mieć kotów:)
:)
Piękna była tama maleńka, teraz oczywiście też śliczna :]
damalek
to masz lepszą pamięć niż ja, bo ja nie pamiętam;) Miło Cię widzieć:) Co u Ciebie?
damalek
P.S. Ależ Nusia urosła :O
widziałam zdjęcia na Twoim blogu. Wybrałaś już kocich towarzyszy? (koleżanka ma w Dąbrowie Górniczej dwie tymczaski 4-5 tygodniowe).
Z Nuśki jej wielka baba, ale wciąż jest naszym Małym Misiem;)))