Przejdź do głównej zawartości

Robert Louis Stevenson. Wyspa skarbów.


Wydane przez
Wydawnictwo Skrzat

Gdy byłam dzieckiem bardzo emocjonowałam się czytanymi książkami. Pamiętam jaka byłam zdenerwowana, gdy marynarze wyruszali na poszukiwanie skarbu, gdy stosunki między nimi przestawały być przyjacielskie. Utożsamiałam się w bohaterem, dla którego sytuacja w jakiej się znalazł, była po pierwsze czymś zupełnie obcym od tego, co znał, po drugie - czymś, co stanowiło źródło strachu/lęku.

Dziś czytałam książkę Stevensona z dużo mniejszym napięciem niż w latach dziecięctwa. Ale upodobanie do opisywanej Przygody nie zmieniło mi się z wiekiem, co więcej dorosłe czytanie pozwoliło mi wyłuskać z opowieści kilka smaczków, których jako dziecko nie dostrzegłam.

Wielki plus należy się tej książce za szatę graficzną - gruba twarda oprawa i ilustracje Łukasza Ryłko, który postarał się o symbolikę marinistyczną. Nawet paginacja umieszczona jest pośrodku kapelusza siedzącego na głowie-szkielecie, będącej niewątpliwie głową zmarłego dawni pirata.

Miło jest dzięki lekturze wrócić do przeszłości:)

Komentarze

Pulawsky pisze…
A ja za żadną cenę nie mogę się przełamać do tej książki. Mam stare wydanie moich rodziców, ale nie jestem do końca przekonany, bo nie przepadam z przygodówkami. W końcu nie podszedł mi też Pan Samochodzik czy Tomek Wilmowski.
Ach, ja wybredny :D
Monika Badowska pisze…
Grzesiek,
a ja chciałam być żoną Tomka i brać udział w przygodach Pana Samochodzika, więc sam rozumiesz...

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...