Przejdź do głównej zawartości

Reginald Hill. Dalziel&Pascoe. Małe sprzątanko.


Wydane przez
Wydawnictwo Nowa Proza

Zawsze, gdy sięgam po książkę napisaną dwadzieścia, trzydzieści lat temu, czuję, że jest ona napisana inaczej niż współcześnie tworzone powieści. Atmosfera takiej książki zatrzymuje czytelnika przy sobie, fabuła toczy się, bez względu na to czego dotyczy, z poszanowaniem uczuć i uwagi czytającego, a także z wielkim pietyzmem skupionym na bohaterach i wydarzeniach opisywanych w powieści.

Bohaterowie powieści Reginalda Hilla to fascynujące postacie. Dwaj policjanci, dentysta, robotnicy, ludzie ze świata filmowego, rozpustna nastolatka, kobiety wojujące o wolność. Najróżniejsze typy budzące sympatię i niesmak skupione wokół prowadzącego śledztwo Pascoe; jest on elementem gromadzącym wiedzę o wydarzeniach opisywanych w powieści.

Podczas lektury "Małego sprzątanka" byłam, owszem, zainteresowana znalezieniem winnego i rozwiązaniem tajemnicy dostrzeżonej przez dentystę w filmie pornograficznym, ale równie interesujące wydawały mi się realia życia przedstawiane w powieści - relacje między małżonkami, kontakty społeczne, współpraca między policjantami.

Powieść Reginalda Hill jawi mi się jako doskonale skrojony kryminał sięgający do ciemnych strony ludzkiej natury.

*  *  *
Wczoraj skończył się Międzynarodowy Festiwal Kryminału we Wrocławiu. I choć nie porzucam lektury powieści kryminalnych na zawsze, pora na przerywnik;) A do książek z listy z pewnością wrócę:)

Komentarze

hiliko pisze…
Książka dopiero przede mną - stoi na półce i czeka na swoją kolej :)
kasandra_85 pisze…
Mam w planach poznać bliżej tę książkę. Szkoda, że doba ma tylko 24 godz., bo książek do przeczytania uzbierał się wysoki stosik :) Pozdrawiam!
Monika Badowska pisze…
Hiliko,
u mnie też trochę się naczekała:)

Kasandro,
;)
Motylek pisze…
A czy możesz podać tytuł oryginału? Chciałabym pzeczytać, ale trudno mi znaleźć na liście tytułów angilskich tę właśnie pozycję (najwyraźniej tytuł nie stanowi dosłownego tłumaczenia).
Z góry bardzo dziękuję,

Motylek
Monika Badowska pisze…
Motylku,
tytuł oryginału: "A Pinch of Snuff". Wydane w 1978 roku. Pozdrawiam:)
Motylek pisze…
Pięknie dziękuję! Sprawdziłam - jest u mnie w bibliotece z czego bardzo się cieszę.

Motylek
Monika Badowska pisze…
Motylku,
miłego spotkania z Panami Dalzielem i Pascoe;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...