Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Ta magiczna historia o narodzeniu Jezusa jest króciutka, ot tak na zatrzymanie się, filiżankę kawy, czy herbaty. Mimo niewielkiej objętości ta opowieść o dniu, w którym rozpoczyna się nowa era robi duże wrażenie.
Narratorem jest syn rzymskiego namiestnika. Chłopiec nieco roztrzepany, niesforny, niekoniecznie trzymający się zasad wpajanych przez matkę i ojca. O ile jednak matka wybacza wiele synowi, nie jest w stanie ukrywać przez mężem wszystkich przewinień syna. I ojciec wówczas sięga po argument siłowy próbując zdyscyplinować dziecko pasem.
Bohater wędruje do niedalekiego miasta, by kupić granaty zanim ojciec wróci do domu. Gdy już wraca spotyka dziwna parę - ona strasznie gruba siedzi na ośle, a on, brodaty, ciągnie z wysiłkiem tegoż osła za sobą. Szukają noclegu i gdy ktoś wskazuje im stajnię chłopiec ie rozumiejąc samego siebie idzie za nimi.
Zaskakująca opowieść, tak jak zaskakująca jest tożsamość narratora. Bez zbędnych słów - czytajcie!
Komentarze
ja też się zdziwiłam:)
Zapraszam do siebie:
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/
polecam serdecznie:)
To było z czasów dzieciństwa. Z ery dorosłej - w zeszłym roku w przedszkolu dzieci robiły kartki świąteczne, i mój czterolatek (wówczas) podpisał swoją pełnym imieniem "Christopher", sam, bez pomocy, i ten prezent wzrusza mnie ilekroć na niego spojrzę.
Pozdrawiam,
Motylek
jeśli chcesz wziąć udział w losowaniu musisz napisać komentarz pod innym postem:)
Zaintrygowana się czuję:)
a nie powiem;)))
Pozdrawiam i życzę rychłego i szczęśliwego rozwiązania:)