O 12 u doktora. Nusia zważona, na wskaźniku 6,05 kg. Zastrzyk. Kot coraz spokojniejszy. Po 1,5 godz. kot śpi w koszyku. Wracamy do domu - Nuśke pod koc i lampę.
Czekamy na obudzenie, które powinno nastąpić koło trzeciej. 15:03 dzwonimy do weta próbując zejść na zawał - Nusia się nie budzi. Doktor uspokaja, że środek nasenny rozpuszcza się w tłuszczach, a że u Nusi ich nie brak, to może spać nieco dłużej niż pierwotnie zakładano. Koło 4 Nusinka zaczyna ruszać uchem, łapkami a chwilę później podejmuje próbę pójścia w świat. Udało się jej dopiero koło piątej. Zawędrowała na uginających się łapkach do sypialni, wdrapała na łóżko po to, by po chwili z niego zejść.
Czekamy na obudzenie, które powinno nastąpić koło trzeciej. 15:03 dzwonimy do weta próbując zejść na zawał - Nusia się nie budzi. Doktor uspokaja, że środek nasenny rozpuszcza się w tłuszczach, a że u Nusi ich nie brak, to może spać nieco dłużej niż pierwotnie zakładano. Koło 4 Nusinka zaczyna ruszać uchem, łapkami a chwilę później podejmuje próbę pójścia w świat. Udało się jej dopiero koło piątej. Zawędrowała na uginających się łapkach do sypialni, wdrapała na łóżko po to, by po chwili z niego zejść.
Teraz śpi na wpół przytomna przytulona do Z., a ja mam irracjonalne wyrzuty sumienia.
P.S. Zęby, poza kamieniem, ok. Wyniki badań będą za czas jakiś - napiszę.
Komentarze
ano ufff...