Wydane przez
Wydawnictwo EneDueRabe
Gdy nastaje jesień, a z nią spadają kasztany, zupełnie irracjonalnie czuję, że nie mogę pozwolić, by kasztany leżały bezpańsko na trawniku, chodniku, w kałuży i błocie. Zabieram je więc do domu (od kiedy mam koty, mam też argument uzasadniający moje postępowanie - koty uwielbiają się bawić kasztanami), pieczołowicie przechowuje w kieszeniach wszystkich noszonych wówczas kurtek, głaszczę, dotykam i cieszę się przepięknie błyszczącą, gładka powierzchnią.
Ten pozornie nie mający nic wspólnego z książką wstęp jest po to, bym mogła niemalże wykrzyknąć - Astonie, doskonale Cie rozumiem!
Pewnego przygnębiającego pogodą wieczoru Aston wraca z mamą do domu. Nagle zauważa coś. Owym czymś jest kamyk - szorstki i zmarznięty. Aston postanawia zabrać go do domu - suszy go, układa do snu. Ale następnego dnia spotyka następne kamienie, tym razem już skute lodem. Aston dba o kamienie - myje je w ciepłej wodzie, przykrywa, jest obowiązkowy i sumienny. Rodzice ze zdumieniem patrzą na swoje dziecko, ale mimo tego, że coraz ciaśniej robi się w mieszkaniu nie oponują - tata ze spokojem dzierga na drutach, mama gra na gitarze.
Przygoda Astona uczy małych czytelników empatii. Pokazuje jak wiele można zrobić dla kogoś, kto staje się dla nas ważny. Objaśnia poczucie odpowiedzialności i podkreśla znaczenie pasji w życiu.
Przyznajcie - co zbieraliście w dzieciństwie? Co zbieracie? :-)
Komentarze
:)
Montgomerry,
oj, do dziś wożę a aucie zasuszone niezapominajki w atlasie Polski:)))