Wczoraj w południe pojawili się Z. i A. aby odebrać Piranię. Stwierdzili, że jest bardziej niż była błyszcząca, że urosła, co nas ucieszyło, bo wstyd byłoby oddawać zabiedzonego kota.
Wieczorem uświadomiliśmy sobie, że w domu panuje dziwna cisza. Choć przecież Pirania nie wydawała zbyt wielu dźwięków, to jednak biegała, ganiała się z Nusią i Gusią, skakała po drapaku, czy burczała zasypiając na naszych kolanach.
Oczywiście, Nusia przed snem zaglądała we wszystkie zakamarki szukając Pirci.
Komentarze
Opiekunom i opiekunkom serdecznie dziękujęmy za oddanie dobrze wychowanego i odżywionego kotecka.
mam nadzieję, że Pirania z właściwą sobie energią przekona Cioteczki do siebie:)
Abigail,
wiesz,z tymczasami są dwa podstawowe kłopoty. Po pierwsze - to jak zachowują się nasze koty (oczywiście nie biją, nie odmawiają jedzenia, ale obecność obcego kota stanowi pewien wyłom w ich codzienności), po drugie - nasze do tymczasa przywiązanie i trudności z oddaniem.
no właśnie... My sporo się zastanawialiśmy i przecież braliśmy rożne kotki. Decyzja o tymczasowaniu jest trudna, bo z jednej strony ma się przekonanie o tym, że jeśli nie pomoże się temu konkretnemu kotu, to on może umrzeć w schronisku, a z drugiej strony - skoro człowiek decyduje się na własne koty, to narażanie ich na stres, czy nawet choroby, w imię pomocy innym kotom, jest w pewien sposób lekceważeniem swoich Kociastych. Zgadzasz się?