Wydane przez
Wydawnictwo Nowy Świat
Andżelika Piechowiak przeprowadziła z wieloma znanymi z szeroko rozumianego świata kultury osobami rozmowy na temat kotów. Kotów, które jej rozmówcy mają, kotów, które mają jej rozmówców i kotów, które z rozmówcami dzielą życie. Wśród udzielających wywiadu znajdziemy postacie z kotami kojarzone Joannę Chmielewską, Krystynę Sienkiewicz, czy Annę Chodakowską oraz osoby zaskakujące swoją obecnością w tym zestawieniu, czyli Katarzynę Dowbor, Allana Starskiego i Wojciecha Manna. Oprócz zadeklarowanych miłośników kotów spotkamy w tych rozmowach także tych, którzy dzielą serce między koty i psy, a także, jak w przypadku Doroty Sumińskiej, na wszelkie zwierzaki świata.
Mnóstwo w tych rozmowach jest mądrych słów, dobrych spostrzeżeń, ale są i takie, jakby niefrasobliwie czynione obserwacje, od których mnie - nadopiekuńczej kociarze - włos stawał dęba na głowie. Cieszyło mnie tropienie w wypowiedziach rozmówców Andżeliki Piechowiak kocich zachowań podobnych do tych, jakie prezentują moje koty. Uśmiechałam się czytając jak koty odmieniają ludzie życie, jak swoim charakterem sprawiają, że przybywając do domu stają się jego częścią i to jedną z ważniejszych.
Czytałam o tym jak ludzie kochają swoje koty i bardzo spodobało mi się to, co powiedział Tomasz Raczek:
" Życie z nimi wygląda inaczej, jest pełniejsze, przestaje się myśleć egoistycznie. Nie zastanawiam się z czego muszę zrezygnować w życiu, by się nimi opiekować, albo ile zabierze mi to czasu. Traktuję je jako niezbędny element życia." (s. 119)
Polecam:)
Komentarze
Pozdrawiam serdecznie :)
trzymam kciuki, żebyś miała towarzystwo kocie:)
Barbaro,
też czytałam o tej inicjatywie - obrona kota czarnego, czy jakoś tak;)
Ja jestem ogólnie rzecz ujmując zwierzolubna, ale mieszkam z kotami i bardzo sobie to chwalę:)
koniecznie:)
Ale mnie także niektóre fragmenty wypowiedzi znanych właścicieli kotów "postawiły dęba włosy na głowie". Zresztą właśnie z tego powodu - sprawdzenia, czy tylko ja taka nadopiekuńcza w kocim temacie jestem - szukałam opinii innych o tej książce i w ten sposób trafiłam na ten wpis.
Jak wspomniałam - jeszcze nie skończyłam lektury - ale z tej części, którą już mam za sobą pojawia się obraz właścicieli niewątpliwie kochających koty, ale niektórzy z nich dość lekko podchodzą do sprawy kociego bezpieczeństwa. Oczywiście nie będę tutaj cytować przykładów - ale najbardziej uderzyła mnie opowieść o kotku, który zginał w wyniku wypadku bo (jednak zacytuję, choć raczej nie dokładnie) "zgubiła go jego ciekawość świata" - ot umiał przeskakiwać przez płot, to przeskoczył i sam sobie biedy napytał. Właścicielka, jak wynika z całej wypowiedzi - raczej nie ma w sprawie wypadku nic sobie do zarzucenia, a wnioskuję to zwłaszcza w kontekście tego, iż swojego drugiego, trochę niedowidzącego kota nadal bez oporów wypuszcza na dwór na osiedle, na którym obecnie mieszka.
Niektórzy rozmówcy autorki wywiadów wspominają także o tym, że ich wychodzącym kotkom zdarzało się mieć małe - o sterylizacjach w przeczytanych przeze mnie wywiadach wspomina jedynie Zofia Czerwińska. Tak się trochę rozpisałam - ale jestem po prostu ciekawa, czy podobne fragmenty wywołały dziwną reakcję włosów na głowie autorki tego blogu?
owszem... Niektóre wypowiedzi rozmówców A. Piechowiak były dla mnie zaskakujące, niektóre wręcz przerażające niefrasobliwością. Doszłam do wniosku, że to traktowanie zwierząt zgodnie z modelem "dajemy jeść, ale nie antropomorfizujemy". Ja traktuję swoje koty zupełnie inaczej niż niektórzy z wypowiadających się w książce i wiem, że przez wiele osób jedtsm postrzegana jak dziwaczka.