Przejdź do głównej zawartości

Wiktor Jerofiejew. Bóg X.


Wydane przez
Wydawnictwo Czytelnik

Głównym tematem tekstów zgromadzonych w tomie "Bóg X" jest miłość. Jednak nie jest to miłość wybrzmiewająca koronkami i romantyzmem, a miłość twarda, szorstka czasami i opowiadana w gorzkich, czy wręcz brutalnych słowach. Owa siła wypowiedzi uderza od początku lektury, kiedy to Autor pisze o kobietach, Moskwie (przedstawiając ją w symbolice kobiecej), przytacza rozmowę "Dzieci Puszkina". W drugiej części, zatytułowanej prowokacyjnie "Miłość i gówno" odnalazłam Jerofiejewa jakiego lubię i cenię.

Ostry, bezkompromisowy język, autorskie przekonania, prawda wypowiadanie głośno i bezwstydnie poddają w wątpliwość umiejętności twórcze Aleksandry Marininy, obnażają Rasputinowski sposób na życie, kreślą relację Wieniedikta i Wiktora Jerofiejewów. Znajdziemy tu także niemalże wiwisekcyjny przypadek zakochanego, a porzuconego, mężczyzny, esej na temat bielizny i jej wpływu na rozwój kultury rosyjskiej, klasyfikację różnego rodzaju miłości i tego, co łączyć może kobietę i mężczyznę, krytykę rosyjskiego zapatrzenia na Wschód, trzeźwy ogląd stosunków rosyjsko-amerykańskich i różnic między tymi państwami poczyniony po odwiedzinach na Małej i Wielkiej Diomedzie.

Tekstem, który w moim odczuciu rewelacyjnie puentuje całość, jest ten zatytułowany "Miłość do głupoty". Zaczyna się tak:

"Za najskuteczniejszego kilera literatury światowej można uważać ludzką głupotę" W ostatnich dekadach głupota nabrała charakteru epidemii na skalę całej planety. O epidemii głupoty jakoś się nie mówi, choć może okazać się gorsza od AIDS i innych śmiertelnych chorób. Jest w stanie unicestwić człowieka jako rodzaj. Widmo degeneracji staje się realne."

Kolejny raz przekonuję się o tym, że Wiktora Jerofiejewa czytać należy i trzeba. Odnajduję w jego pisaniu własne myśli - uporządkowane i zapisane z prawdziwą maestrią. Odnajduję kogoś, kto w czasach szalejącej poprawności politycznej ma odwagę nie zwracać na ową poprawność uwagi. I kto wierzy, że prawie każdy pisarz ma czytelnika idealnego, dla którego tworzy.

Czytajcie:)

Komentarze

mpoppins pisze…
Dobre ! Zachęciłaś mnie do tej książki ! Wpisuję ja na listę mojego wyzwania. Pozdrawiam
Meme pisze…
Choć zachęcasz, to chyba jednak nie dla mnie.
Klaudyna Maciąg pisze…
"Czytajcie" - zdecydowanie przeczytamy :)
Monika Badowska pisze…
Mpoppins,
:)

Meme,
cóż każdy ma swój smak;)

Futolowa,
:)
mpoppins pisze…
No tak, zajrzałam i cóż widzę?
Prowincjonalna nauczycielka jest "niebieska" !!!
:)) pozdrawiam "taki sobie blog"
mpoppins pisze…
oj sorry coś mi się pomyliło z tym wpisem (upss !)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe