Wydane przez
Wydawnictwo Zysk i Ska
Bill Bryson po dwudziestu latach mieszkania w Wielkiej Brytanii wraca do Stanów Zjednoczonych. Jeden z jego przyjaciół, redaktor magazynu ukazującego się w Anglii "Mail on Sunday's Night & Day" proponuje mu pisanie felietonów o Ameryce. Teksty zgromadzone w książce są zatem felietonami i ta forma sprawia, że po pierwsze autor do perfekcji opanował celne puentowanie czynionych przez siebie obserwacji społeczeństwa amerykańskiego, po drugie - idealnie się to czyta. A czegoż można chcieć więcej?:)
Bryson wypunktowuje to, czym go Amerykanie zaskakują. Podkreśla, że powrót do świata, w którym upłynęło jego dzieciństwo jest nieco krępujący, ale gdy zauważa zmiany jakie zaszły w funkcjonowaniu Ameryki przez dwadzieścia lat, w czasie których mieszkał w Europie, stwierdza, że wrócił do nieco innego kraju.
W "Zapiskach z wielkiego kraju" znajdziemy krytykę kary śmierci, ironiczne spojrzenie na sprzedaż wysyłkową, kpinę z podatków i wypoczynku nad oceanem, przywiązania Amerykanów do wszelkich nakazów i przepisów oraz niedowierzanie wyrażone wobec tego, że wszelkie firmy świadczone usługi zaniżają poziom działań tłumacząc to działaniem ku wygodzie klienta.
Bryson nieskromnie szafuje ironią i udawanym zdziwieniem, kpi z rzeczy wydających się Amerykanom równie świętymi jak Biblia, pisząc do mieszkańców Wielkiej Brytanii przekonuje ich, że mieszkają w świecie o wiele mniej absurdalnym niż ten za oceanem.
Lektura "Zapisków z wielkiego kraju" sprawiła mi ogromną przyjemność. I tylko kluje mi się podejrzenie, że w książce opisującej realia życia w Wielkiej Brytanii Bryson jest równie ironiczny i podejrzliwy. Poszperam po bibliotekach, przeczytam i napiszę, co myślę o jego wcześniejszej książce;)
Komentarze
Pozdrawiam :).
zatem - miłej lektury:)
The Book, przepraszam,
nie pomogłam...
Jane Doe,
czekam na Twoje wrażenia z lektury:)
przyniosłam już z biblioteki "Zapiski z małej wyspy";)))