Wydane przez
Wydawnictwo Zysk i S-ka
"Od kuchni" Moniki Ali miało pecha trafiając w moje ręce właśnie teraz. Nie mogłam poświęcić tej książce tyle czasu, ile wymaga i przez to moja lektura stała się uboższa. Na szczęście mogę zawsze sięgnąć po tę książkę raz jeszcze, w dogodniejszym czasie.
Już sam tytuł książki niesie w sobie pewną wieloznaczność. Poznajemy bowiem pewien hotel, a przede wszystkim jego kuchnię. Owo serce hotelu mamy okazję obserwować "od kuchni", czyli zgłębiając tajemnice warsztatu kulinarnego i relacji międzyludzkich, przyglądając się ludziom w niej pracującym i poznając, czasami dość zaskakujące, ich losy. [Mnie od razu nasuwa się skojarzenie z serialem "Hotel Babilon", który niegdyś z zapałem oglądałam].
Refleksja jaka nasunęła mi się po lekturze tej książki dotyczy tego, jak wiele wiemy o swoich współpracownikach. Gabriel Lightfoot, szef kuchni hotelu Imperial, ma utrudnioną drogę do poznawania podwładnych - wielu z nich jest obcokrajowcami, uciekającymi przed czymś lub przed kimś i nie bywają skłonni do zwierzeń, szczególnie przed nim. Gdy jednak ginie nocny portier i gdy okazuje się, że był wyśmienitym inżynierem pobudzającym do pracy oporne urządzenia kuchenne, Gabriel uświadamia sobie jak niewiele wie o ludziach, których spotyka codziennie.
A jak wiele wiem ja? Pracuję od dziesięciu lat w jednym miejscu i niedawno dowiedziałam się, że jeden z kolegów ma córkę i to na tyle dorosłą, by wydawać ją za mąż. Gdyby ktoś mnie pytał o pasje koleżanek i kolegów z pracy, ich dobre chwile lub dni niezbyt szczęśliwe, o ich pragnienia, czy obawy nie umiałabym powiedzieć zbyt wiele.
A jak wiele wiecie Wy?
Komentarze
A może właśnie dlatego, że przed niczym nie uciekymy, nie ukrywamy się?
Motylek