Przejdź do głównej zawartości

Lucy Christopher. Uprowadzona.

Wydane przez
Wydawnictwo Wilga

Zakoczyła mnie ta książka. Zaskoczyła treścią, bo po grafice i haśle "Ta książka porwała dziewczyny na całym świecie" spodziewałam się łatwej historii zahaczającej nieco o poważny temat. Zakoczyła bardzo pozytywnie.

Gemma leci wraz z rodzicami z Anglii do Wietnamu. Podczas międzylądowania w Bangkoku oddala się od nich, kupuje kawę, a gdy okazuje się, że nie mam czym za nią zapłacić zgadza się, by zapłacił za nią przystojny, niebieskooki mężczyzna, który podróżuje z jej rodziną od Londynu. Dziewczynie imponuje uroda Taylera i zainteresowanie jakie jej okazuje. Gdy nagle zaczyna czuć się źle, z wdzięcznością przyjmuje pomoc mężczyzny i ... budzi się w domu stojącym na bezludziu australijskim. Tayler obserwował ją od sześciu lat, od czterech szukał dogodnego momentu, by - jak mówi - uwolnić ją od zgiełku miasta, pędu życia, by pokazać jej naturalny rytm Ziemi i nauczyć ją kochać Naturę.

Historię Gemmy i Taylera poznajemy z listu, jaki dziewczyna pisze do swojego porywacza. Objaśnia w nim swoje emocje, uczucia jakie towarzyszyły jej w pierwszych dniach pobytu w domu Taylera i nakreśla mało zauważalne, ale jednak istotne, zmiany w tym jak traktowała mężczyznę. Opisuje jego życie - człowieka, którego odtrącili najbliżsi i który dzięki wytężonej pracy uzyskał to, co ma, stworzył sobie świat niemalże idealny.

W tle wątku porywacza i jego ofiary nakreślony został portret Australii - jej przyrody, klimatu, roślinności i zwierząt. Bujna, rządząca się własnymi prawami stanowi doskonały kontrast wobec tego, jak żyją ludzie, jak starają się zapomnieć, że to Natura decyduje o naszym istnieniu.

Barry Cunningham, cytowany na okładce, powiedział: "Ta książka mnie przeraziła. Jest groźna, a zarazem kontrowersyjna, stanowi wyzwanie dla czytelnika.(...) Nieważne, ile macie lat, po prostu przeczytajcie tę książkę".

Nie umiałabym napisać lepszego podsumowania.

Komentarze

Anonimowy pisze…
chcę przeczytać :)
liritio pisze…
zainteresowałaś mnie, okładka wygląda jak tanie romansidło, a tu proszę :)
Monika Badowska pisze…
Lirito,
no właśnie:)))
Motylek pisze…
Wczoraj wypożyczyłam z biblioteki, jeszcze nie zaczęłam, kończę "Czas nadziei", ale jestem bardzo ciekawa tej lektury.

A przy okazji kolejny raz dziękuję za ten blog i zamieszczane w nim recenzje - dzięki temu łatwiej mi wyszukać ciekawe lektury dla siebie. W większości przypadków nawet nie znam autorów a odkąd zaczęłam tu zaglądać pochłaniam ciekawe książki jedna po drugiej i tylko od czasu do czasu robię sobie małe przerwy, bo nie można tak naokrągło zarywać nocy...

Pozdrawiam,
Motylek
mounthood.bloog.pl
Monika Badowska pisze…
Motylku,
dziękuję Ci bardzo za dobre słowa - jest mi bardzo miło:)
Motylek pisze…
To rzeczywiście była trudna lektura, zajęła mi niemal 3 tygodnie, ale warto było. I ciągle wracam myślami do postaci Tylera...

Motylek
Monika Badowska pisze…
Motylku,
Tyler jest faktycznie osobą, nad którą warto się zastanowić. Cieszę się, że przeczytałaś "Uprowadzoną", to książka nie tylko dla młodzieży.
Motylek pisze…
Hmmm.... Szczerze mówiąc (pisząc) nie odebrałam "Uprowadzonej" jako lektury dla młodzieży...

Motylek
Monika Badowska pisze…
Motylku,
ale jako taka była sprzedawana.
Motylek pisze…
No tak...
Cóż, sięgając po książkę nie wiedziałam o tym ,pewnie czytałam na blogu, ale wypadło z głowy. Może i dobrze, bo nie nastawiałam się na książkę "dla młodzieży". Może to miało być dla tej starszej młodzieży?

Motylek

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...