Przejdź do głównej zawartości

Niedzielnik nr 3



Czuć już wakacje. Na targowisku, gdzie okiem sięgnąć, łubianki wypełnione truskawkami. W rozmowach coraz częściej pojawia się temat urlopowych wyjazdów, polecanych miejsc lub olejków do opalania.
*   *   *
Czytam prozę Chmielewskiego, a z półki uśmiechają się do mnie promiennie kolejne książki. Pozując z truskawkami obficie polanymi jogurtem obiecują ucztę.


*   *   *
Podsumowuję ostatnie trzy lata mojego życia zawodowego. Dostrzegam to, co w co włączyłam się aktywnie i to, w co włączyć mogłam się bardziej. Zauważam ile zrobiłam, co zainicjowałam i jestem zadowolona.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Potrzebna mi jest ewidentna izolacja od blogów książkowych. Wiecznie tylko coś dopisuje do listy "do przeczytania". Faktycznie, chyba tańsze i lepsze będzie zajadanie się truskawkami ;-) Pozdrawiam
Klaudyna Maciąg pisze…
Cieszę się z Twego zadowolenia :)
A truskawek zazdroszczę!
Monika Badowska pisze…
Krzysztofie,
;)

Futbolowa,
truskawki polecam gorąco. Chyba nie masz alergii?
izusr pisze…
A ja czekam na recenzję "Samsary", może się w końcu zdecyduje, bo narazie to tylko chodzę wkoło niej, oglądam i dotykam, a cena troszkę jednak odstrasza...
Monika Badowska pisze…
Izsur,
a poczekasz jeszcze trochę? Postaram się w tym tygodniu, ale nie mogę obiecać na 100%.
izusr pisze…
Och, poczekam ile będzie trzeba oczywiście :) Jestem po prostu ciekawa jak wypada, głośno o niej było, nawet bardzo, ja z resztą też umieściłam filmik ją reklamujący na swoim blogu, ale niestety póki co żadnych receznji w blogosferze nie widziałam :(
maioofka pisze…
"Samsara" miała dość głośną akcję reklamową, jestem ciekawa jak się to zamieszanie ma do samej treści. Czekam na wrażenia :)

Zazdroszczę dzienników Zinaidy Gippius - potwornie drogie, a tak ciekawie się zapowiadają!

Z truskawek polecam crumble z białą czekoladą - pyszne i przyjemnie ciepłe w takie chłodne wieczory :))
Monika Badowska pisze…
Izsur,
a wiesz, ze ja też nie... Ciekawe...

Maioofka,
sprawdziłam w necie cóż to jest to crumle i nie wiem, czy lubię;) Ale dzięki za poszerzenie moich kulinarnych horyzontów:)
Vi pisze…
za chwilkę zamienię się w truskawkę!!! Ciągle je wcinam odkąd się pojawiły :)
p.s te Dzienniki Zinaidy Gippius mnie zainteresowały. Nie znam. Idę poszperać coś więcej o nich.
Beata Woźniak pisze…
Truskawki ze śmietanką, miodzio:)

gratuluję trzyletniego dorobku i przede wszystkim zadowolenia:) U mnie też z tym ok, chociaż w niektórych kwestiach mogłoby być lepiej:)jutro mąż mi drukuje

Pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...