Wydawnictwo Czarne
Z zapisków, dziennikowych i reportażowych, Wojciecha Góreckiego wyłania się barwny świat. Świat, który ginie, tak jak ginie tradycyjna kultura Kaukazu w niektórych jego miejscach. Świat wciąż zachwycający, ale i przerażający pewną bezwzględnością, która bezwzględnością jest jedynie w oczach osób przybywających w tamte rejony świata.
Na mapie Armenia, Gruzja, Azerbejdżan leżą niezbyt daleko od Polski. Przestrzeń mentalna stanowi jednak o wiele silniejszą barierę niż geograficzna i chwała Autorowi za to, że pokonując ową przestrzeń chce nam przedstawić kraje Kaukazu Południowego.
Wielość wątków, które mnie poruszyły w "Toaście za przodków" jest tak znaczna, że aż trudno mi pisać. Smutkiem napawają mnie wioski, które zanim dotarła do nich dobra droga stanowiły serce tradycji kaukaskiej, a które wraz z urastającą do rangi symbolu drogą, zatracają się w pędzie ku cywilizacji i pieniądzom, niepomne odwiecznej tradycji gościnności. Zadziwia istnienie naukowego instytutu walczącego o zachowanie dobrego imienia Stalina. Przeraża korupcja, która każe nieufnie traktować prawnika udzielającego porad za darmo, a posiadanie drugiej rodziny przez człowieka umiejącego zadbać o finanse uznawać za coś godnego szacunku. Intryguje rozwijające się Baku porównywane przez Autora do Łodzi z "Ziemi obiecanej".
Pozostaję pod dużym wrażeniem. I z jeszcze większą ciekawością Kaukazu.
Komentarze
udanego rozglądania:)
czytałam w weekend, tylko z recenzją mi zeszło;)