Wydane przez
Oficynę Wydawniczą Impuls
Do emerytury zostało mi jeszcze trzy czwarte zawodowego życia, ale książka wydała mi się tak interesującą, że postanowiłam jej się przyjrzeć i podsunąć rodzicom.
Stanisław Mędak, kojarzony ze światem uczelni i językiem polskim, podjął się opisania tematyki o tyle przyjemnej, co trudnej. Dostrzegana przeze mnie trudność wiąże się z panującymi stereotypami, w tkwiącym w naszej kulturze obrazie emeryta jako starca niegdyś jeszcze szanowanego za srebrny włos, teraz marginalizowanego, bo nie nadążającego za dziećmi, czy wnukami w pojmowaniu szybko zmieniającego się świata. Autor swoją publikacją wyraża sprzeciw temu stereotypowemu myśleniu, oddając w ręce emerytów ich własne życie i zadowolenie z lat bez pracy zawodowej.
Przed ludźmi nieobarczonymi codziennym obowiązkiem pracy otwiera się mnóstwo możliwości, a ich codzienność może okazać się bardziej interesująca niż ta, której godziny dnia odmierzane były przez pracę (jakby ona nie była satysfakcjonująca).
Czytając książkę myślałam, że propozycje Autora są skierowane przede wszystkim do mieszkańców dużych miast. Ale natychmiast uświadomiłam sobie, że wolontariuszem można być wszędzie, że Uniwersytet Trzeciego Wieku funkcjonuje nawet w moim prowincjonalnym mieście, a surfowanie po Internecie nie jest w żadnym wypadku uzależnione od miejsca, w którym mieszkamy.
Zatem książka jest dla wszystkich tych osób, które przerażone myślą o braku aktywności zawodowej zastanawiają się czym wypełnią dni. Stanisław Mędka przygotował doskonałą, napisaną w ciepły życzliwy sposób, podpowiedź.
P.S. Wywiad z Autorem.
Komentarze
- jazdą autobusem - bo darmowy bilet, bo zawsze coś ciekawego się stanie, bo może się z kimś pomówi;
- odwiedzaniem lekarzy - profilaktycznie, niektórzy nawet każdego dnia;
- siedzeniem przed telewizorem - nie odrywają się od niego przez długie godziny;
Nie wiem, jak im nie szkoda czasu na takie rzeczy. Przecież nareszcie mają spokój i mogą robić coś kreatywnego, konstruktywnego, rozwijającego - czytać, spacerować, dokształcać się. Przecież to nie jest wiek, w którym trzeba położyć się do łóżka i przeczekać do śmierci. Np. o emerytach-podróżnikach czytam tylko w Internecie, ale wierzę, że gdzieś niedaleko również tacy istnieją...
ale może się to zmieni? Może ta książka jest "jaskółką co wiosnę uczyni"? Znane mi emerytki uczestniczą w zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku i aktywnie czytają w ramach DKK (stąd je znam).