Jest zimno. Ale popołudniu kaloryfery rozgrzewają się i wówczas ani nasze kolana, ani żadne kuszenie nie odciągnie kotów od grzejników. Gusia ląduje pod stolikiem, a Sisi na dość tymczasowym, ale aktualnie niezbędnym nam legowisku, leżenie na którym zapewnia bliskość ciepłej rury. Nusia wybiera koszyk, ten Sisulkowy, bo jako jedyny stoi na "piętrze".
Sisuleńce rozdwajają się pazurki. I to tak niemiło, bo wygląda na to, że ta osłonka odpadająca nie odpada tylko zostaje, kolejna spod niej też - siłą rzeczy - zostaje, a gdy próbuje coś z tym zrobić to Kocórka się irytuje...
W naszym domu pojawiła się tajemnicza tasiemka. Żadne z nas nie przypomina sobie jej pochodzenia, ale skoro sprawia wiele radości Nusi nie mamy serca jej zabrać. Wczorajsza zabawa tasiemką do złudzenia przypominała te niegdysiejsze sznureczkowe z tą jednak różnicą, ze Nusia - choć może trudno w to uwierzyć - jest jeszcze szybsza niż poprzednio.
Komentarze