Wydane przez
Wydawnictwo SOL
W czwartek dopadła mnie niemoc czytelnicza. Mogłam czytać albo lekkie i przyjemne, albo nie czytać nic. Jako, że przeraża mnie myśl o braku książki w rękach w wolnej chwili (a tych miałam w czwartek tyle ile trzeba) rzuciłam się na lekkie i przyjemne, czyli na leżący na parapecie (miejsce na półkach definitywnie się skończyło) "Ładny gips".
Agata Cyryl i Jola Kaplan pracują w Katedrze Genetyki, która opustoszała po zakończeniu roku akademickiego sprzyja odpoczynkowi i dziwnym pomysłom. Gdy okazuje się, że należy wysprzątać garaż i, że podczas tego sprzątania Agata łamie rękę, kobieta trafia na urlop nie do Egiptu z synami i mężem, a do Kransalna, które niespodziewanie dla mieszkańców i mającej w nim odpoczywać Agaty staje się miejscem przestępstw. Jola zmuszona do pozostania w domu dzielnie sekunduje przez telefon działaniom śledczym koleżanki, a obydwie działają wbrew woli mężów, którzy sądzą, że należy je rozdzielić, raz na zawsze, bo we dwie są strasznie kłopotliwe.
Atmosferę prowincjonalnego miasteczka targanego tajemniczymi przemieszczeniami krasnali ogrodowych udało się oddać Autorce znakomicie. Podobnie zresztą jak relacje Agaty i Joli z mieszkańcami Krasnalna. Ciekawymi postaciami okazali się być Bożenka goszcząca przyjaciółki i jej nieobecny, bo przebywający w Afganistanie, maż. Uroczy był Rekrut. Choć wiem, że literatura służąca przede wszystkim rozrywce rządzi się własnymi prawami, to muszę przyznać, że sposób w jaki przedstawieni zostali Szymon i Paweł, mężowie bohaterek, nieco mnie zdumiał.
Ogólnie rzecz ujmując - miłe czytadło, które pomogło mi przezwyciężyć ową czytelniczą niemoc. Tym bardziej, że podczas lektury wciąż miałam w myślach kontrast między przeraźliwie aktywna Agatą, a mną siedzącą z kotem na kolanach i cieszącą się dobrym wieczorem:)
Komentarze
;)