Wydane przez
Wydawnictwo Klin
Jako, że twórczość Joanny Chmielewskiej wielbię i czczę niemalże nałogowo, nie mogłam wyjść z hali targowej (czyli Pałacu) bez "Byczków w pomidorach". Wyszłam, podejrzałam kilka stron podczas powrotu do domu i poczułam się ukontentowana:)
Akcja powieści toczy się w Danii, w czasach istnienia demoludów i braków żywnościowych (lub - jak kto woli - serków topionych o smaku papieru). Alicja, maniacko gościnna pani domu, zgadza się przyjąć parę, której nigdy nie widziała, a która to para jest znajomymi jej znajomych. Ona po wypadku, nieco ograniczona ruchowo i przeraźliwie milcząca, on nadmiernie rozgadany, mitoman z natręctwem obściskiwania przy powitaniach, wybijają z rytmu Alicję, Joannę i pozostałych gości.
"Byczki w pomidorach" sięgają poziomem do starszych książek Autorki. Są tu co prawda potężne skróty myślowe, które mnie nieco irytowały w ostatnich książkach Chmielewskiej, ale w tej - oplecione dobrze nakreśloną fabułą i ciętym żartem - już tak nie drażnią, a raczej zmuszają do uważniejszej lektury.
"Byczki w pomidorach" zapewniły mi dobrze spędzony czas:)
Komentarze
lubię Alicję, a Chmielewskiej jestem w stanie wiele wybaczyć, nawet to, że zaczyna pisać pośpiesznie i chaotycznie.