Przejdź do głównej zawartości

At-Tajjib Salih. Wesele Zajna.

Wydane przez
Wydawnictwo Smak Słowa

Bywa tak, że z ostrożnością podchodzę do książek pisanych przez autorów spoza europejskiego kręgu kulturowego. Im bardziej egzotyczny kraj pochodzenia Autora, tym większe moje obawy, że różnice w postrzeganiu świata nie pozwolą mi należycie cieszyć się lekturą. W tym jednak przypadku moje obawy pierzchły już na początku książki. Dlaczego?

W pewnej sudańskiej wiosce mieszka Zajn. Jedynak, wychowywany tylko przez matkę, młody mężczyzna o życzliwym do świata nastawieniu, ot nasz Głupi Jasiu. Gdy po raz pierwszy uderzyła go strzała miłości krzyczał każdemu kto chciał i kto nie chciał słuchać o swojej pięknej ukochanej, pracował dla jej ojca, by później przekonać się, że nie został potraktowany poważnie i jego ukochaną wydano za innego. Niezrażony Zajn zakochiwał się ponownie, ponownie, ponownie, a za każdym razem okazywało się, że jego nawoływania o miłości sprawdzały na dziewczynę oczy mężczyzn z całej wsi i okolic i dzięki temu znajdowała ona dobrego męża. Ale i na Zajna przyszła pora ożenku...

Zwyczajna, zdawać by się mogło, opowieść zasnuta mgiełką niezwykłości przypomina bajkę. Ten, który jest obiektem żartów ma mądrego, szanowanego powszechnie przyjaciela, a dobre serce Zajna Bóg wynagradza  przepiękną i rozsądną żoną. Społeczność wioski - choć bawić będzie się na weselu jakiego nikt jeszcze nie widział - jest poruszona planami ślubnymi młodego mężczyzny, a owo poruszenie powstaje z różnych pobudek.

Ech, nie chcę zdradzać Wam zbyt wiele, a mogłabym pisać i pisać... Odsyłam do książki:)

P.S. Aż chce się przeczytać na końcu powieści frazę: "I ja tam byłem, miód i wino piłem";)

Komentarze

chiara76 pisze…
ja odwrotnie, chętnie sięgam po coś z innego , niż europejski krąg...czyli wygląda na to, że tym razem miałaś udaną lekturę;)
Monika Badowska pisze…
Chiaro,
ja też chętnie, ale zawsze z obawą:) W tym wypadku po wielokroć nieuzasadnioną;)
naturegirl pisze…
Ja chyba ostatnimi czasy bardzo łaknę egzotyki, bo bardzo, bardzo chętnie sięgam po pozycje spoza naszego kręgu i rzucam się na nie z ogromną ciekawością i rozbudzonymi nadziejami na poznanie czegoś nowego, innego. Właśnie niedawno skończyłam czytać "Wesele Zaina" i też niebawem zrecenzuję. Świetna książka i żal, że taka krótka.
Monika Badowska pisze…
Naturegirl,
a "Sezon migracji na północ" czytałaś?

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...