Przejdź do głównej zawartości

Arno Geiger. U nas wszystko dobrze.

Wydane przez
Wydawnictwo Muza

Niedawno, tak jak bohater książki, porządkowałam dom moich dziadków. Gromadzone od lat ich młodości przedmioty codzienne, guziki, nożyczki, talerze, zapasowe krany i inne przydasie. Śledziłam w tych przedmiotach historię rodziny i, pośrednio wprawdzie, historię Polski (ot, choćby zapasowe krany wymuszone czasami, w których się nie kupowało, a zdobywało).

Philipp Erlach w odziedziczonym po dziadkach starym domu na przedmieściach Wiednia robi czystkę. Pracując tęskni za chwilą, kiedy ów dom ujrzy pusty, przewiewny, kiedy uda mu się z tkanki Domu wyplenić istnienie starszego pokolenia.

W powieści przedstawiono Almę i Richarda, późniejszych dziadków Philippa, w chwili, gdy Niemcy dokonali przyłączenia do Rzeszy Austrii, rodziców Philippa w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych i samego Philippa - jego niechęć do zgłębiania tajemnic rodzinnych, przyglądania się przeszłości.

Porządkując rzeczy dziadków ułożyłam olbrzymi stos z ich świadectw, odznaczeń, dyplomów, zdjęć. Dołożyłam do niego listy pisane przez dziadka ze Szwajcarii w roku 1980, pięćdziesięcioletnie już dziś gazety z wykrojami, kartki na żywność, kupon totolotka sprzed czterdziestu lat z najwyższą wygraną jaką trafił kiedykolwiek dziadek, itp. To wszystko włożyłam do oddzielnego pudła i traktuję jak swój kawałek historii. I może dlatego nie umiem zrozumieć Philippa Erlacha?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...