Przejdź do głównej zawartości

Julie Powell. Julie&Julie.

Wydane przez
Wydawnictwo Świat Książki

Przeczytałam te książkę z ciekawości. I w zasadzie także z ciekawości doczytałam ją do końca. Bo cóż innego mogłoby mnie popychać do tegoż czynu skoro skrupulatnie omijałam rozliczne przepisy na potrawy mięsne przedstawiane z lekką brutalnością, wzruszałam ramionami nad samą Julie i jej słownictwem oraz otrząsałam się z niesmakiem nad brudem panującym w kuchni urzędniczki uczącej się gotowania, o którym szczodrze informowała.

Być może film jest bardziej interesujący. Ale nie mam chęci sprawdzać...

P.S. I czegoż ja byłam taka ciekawa?

Komentarze

słowoczytane pisze…
Stoi u mnie na półce ta książka od listopada i po tym, co napisałaś, chyba szybko nie sprawdzę, co też w sobie skrywa :)
izusr pisze…
Ja też jestem jej bardzo ciekawa, ale jakoś teraz się już boję. Mam nadzieję, że jednak moje odczucia będą lepsze jak już się dokopię :D
Monika Badowska pisze…
Skrletko,
przyznam, że po książce Koontza trudno znaleźć coś równie dobrego:)

Izusur,
jestem wegetarianką - może Ty polubisz bardziej przepisy;)))
Edyta pisze…
Ja do książki pewnie wcale się nie zabiorę, ale film oglądałam i mi się podobał. :)
Gosia pisze…
Powiem szczerze, ze film obejrzałam, nie wiedząc że jest książka. Z chęcią ją przeczytam. Film bardzo mi się podobał :)
wg mnie film do bani. nuda. ksiązki nie czytałam i nie zamierzam. a ponoć ma wyjsc 2 częśc.
słowoczytane pisze…
A Koontza to ja czytałam tylko "Męża", którego też polecam :)
Monika Badowska pisze…
Edith,
:)

Gosiu,
ciekawa jestem Twojego porównania.

Mary,
:)

Skarletko,
a ja dziś przyniosłam z biblioteki "Prędkość". Zaczyna się fajnie:)
Tucha pisze…
A mi się ta książka podobała :)
Przyznaję jednak, że przerzucałam kartki, czekając na rewelacje z życia Julii Child - uwielbiam kobietę :)
Tucha pisze…
I jakaś taka optymistyczna mi się wydawała, roześmiałam się też nie raz, nie dwa :)
zefi-rynna pisze…
a mi najbardziej w książce (i w filmie też) brakowało takiego poczucia, że ta kobieta lubi gotować i jeść
ona tylko zrobiła projekt
żadnych uczuć
Monika Badowska pisze…
Tucha,
a ja nie wiedząc nic o J. Child nadal nic o niej nie wiem - no może poza tym, że zmarła nie dożywszy 92 lat;) Owszem - książka chwilami była wg mnie śmiesznawa, ale takim sarkastycznym humorem.

Zefi-rynno,
doskonała uwaga:)
Iza pisze…
ja przeczytałam pierwsze 3-4 rozdziały i końcówkę. uznałam, że w środku i tak się ciągle międli to samo. kolejny przepis, kolejna katastrofa w postaci czyjejś wizyty np i tak do końca.
Jak to widzę- kobieta próbuje wypełnić pustkę w swoim zyciu. Jakoś nei widzę, żeby jej się to udało, poza tym, że napisała o tym książkę i na jej koncie przybyło parę zer, a ma nadzieję, że przybędzie ich jeszcze więcej...
Iza pisze…
Hmm, chyba to mój pierwszy komentarz na Twoim blogu, więc niniejszym jeszcze się witam))
Kala pisze…
Gratuluję nominacji do Papierowego Ekranu :)
Monika Badowska pisze…
Izo,
witam serdecznie:) No, własnie - pasji tam nie widać, tylko wszechobecne znużenie;) Witam serdecznie i zapraszam ponownie:)

Kala,
jesteś posłańcem dobrych wiadomości:) Dziękuję:)
Madika pisze…
Ja też jestem wegetarianką, ale i tak mi się podobało, chociaż - jak to zaznaczyłam w swojej recenzji - rozdziały o krabach/homarach ominęłam (były obrzydliwe). Ale ja jestem dziwna i lubię czytać o gotowaniu, nawet blogi kulinarne czytam dla przyjemności ;)
Monika Badowska pisze…
Lilybeth,
e tam dziwna:))) Ja nie zdzierżyłam rozdziału o szpiku;)
Kala pisze…
Mój przyjaciel widział film i ogromnie mu się podobał :) Zapewne wielki wpływ na przyjemność oglądania miała rola Meryl :) która jest jego ulubioną aktorką.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...