Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.
"Wielkie małe życie" to trzecia książka Deana Koontza, jaką przeczytałam. Po "Kątem oka" i "Odd Thomasie" powędrowałam na inne ścieżki literatury zostawiając powieści Pana Koontza gdzieś obok. Teraz, po lekturze jego kolejnej książki, doceniam na nowo kunszt literacki, talent pisarski i obiecuję sobie (tu przed Wami, żeby łatwiej było dotrzymać), że wrócę do Koontza. Będę czytała jego powieści, ale tylko te napisane i wydane po 2000 roku. Skąd to dziwne założenie? O tym poniżej.
Po trzydziestu latach małżeństwa Deana i Gerdy, po wielu psich sylwetkach goszczących na łamach powieści pisarza, państwo Koontz zdecydowali się do swej rodziny zaprosić psa. Tym psem była Trixie i to ona była głównym powodem do tego, by powstała opowieść zatytułowana "Wielkie małe życie".
Opisując historię wspólnego życia z Trixie Dean Koontz opisuje zmieniającego się siebie, opisuje rozwijanie się własnej osobowości, percepcji. Przedstawia to, czego nauczył się dzięki cudownej, ciepłej golden retriverce, to, co ona mu pokazała, a czego on sam wcześniej nie dostrzegał.
O "Kątem oka" wydanym w oryginale w 2000 roku Koontz pisze tak:
"Im dłużej jednak obserwowałem Trixie, tym bardziej byłem pewnien, że jestem w stanie stawić czoła wyzwaniu jakim miała być ta powieść. (...) Dzięki objawieniu, że inteligencja i zdolność do zachwytu Trixie wskazują, że ma ona duszę, i drugiemu objawieniu, że źródłem radości jest właśnie niewinność duszy, mogłem pisać przekonująco o Agnes i jej synu Bartym." [ss. 244-245.]
Ta powieść i kilka kolejnych powstały gdy Trixie mieszkała z Koontzami. Obecność psa spowodowała, że Autor stał się odważniejszy, że sięgnął do takich pokładów umiejętności pisarskich, o jakich wcześniej nie myślał. Dlatego chcę czytać to, co powstało po 2000 roku:)
Przeczytanie książki o niezwykłym związku człowieka i zwierzęcia (każdy z tych związków jest niezwykły o ile obydwie uczestniczące w nim osoby darzą się szacunkiem) napisanej przez kogoś, kto potrafi pisać tak jak Dean Koontz jest prawdziwą przyjemnością i doświadczeniem bardzo wzruszającym. To taka książka, po przeczytaniu której ma się chęć otworzyć ja na nowo i czytać raz jeszcze, by wyłapać wszelkie smaczki jakie się mogło opuścić przy poprzedniej lekturze. To książka, którą trudno postawić na półce i pozwolić się jej kurzyć - trzeba do niej wracać, opowiadać znajomym, czytać fragmenty, cieszyć się nią i przy niej płakać.
Czytajcie!
P.S. Trixie.
Komentarze
wczoraj przyniosłam kolejna jego książkę z biblioteki - będę znów czytać "Kątem oka":)