Wydane przez
Wydawnictwo Świat Książki
Bardzo mnie ta książka intrygowała. Po pierwsze: poprzednia książka Autorki bardzo mi się podobała, po drugie: ciekawość podsycały skrajnie różne recenzje.
Opowieść skupiona tylko w pewnym stopniu jest na tytułowej bohaterce, dziewczynce bez rąk i nóg, która dla swej matki i małomiasteczkowego społeczeństwa ma być dowodem na to, że zło puszczone w świat powraca, nawet w kolejnych pokoleniach.
Sylwia Chutnik używa soczystego języka, pisze dosadnie, ukazując bezradność i pretensjonalność Matki Polki obdarzonej ponad miarę wiecznym (aż do śmierci) dzieckiem, zmagającą się z pieluchami, samotnością i byciem wstydliwą atrakcją sąsiedzką.
Autorka obnaża, krytykuje coś, co większość nazwałaby organem społecznie użytecznym, pokazuje siłę tłumu, podkreśla kobiecość swoich bohaterek, ale to z czym najsilniej karze zmierzyć się Dzidzi i jej matce, Danucie M., to moim zdaniem osamotnienie - takie do bólu, niemalże do zniknięcia, bycia niewidzialną, a przez to nieistotną.
Spośród wielu scen, które niewątpliwie mogą wywołać różne emocje, mną najbardziej wstrząsnęła ta, w której mąż zamyka Danutę M. na balkonie, a ona przez szybę patrzy jak umiera troje jej nowo narodzonych dzieci, jak szmatki nasączone deszczówką mające zastąpić im smoczek i sprawić, by nie płakały, bo maż tv ogląda, zabierają im oddech i życie.
Lubię czytać zdania napisane przez Sylwię Chutnik. Ona tak ładnie je układa.
* * *
Komentarze
pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić...