Przejdź do głównej zawartości

Kazimierz Kutz. Piąta strona świata.


Wydane przez
Wydawnictwo Znak

Trudno zmierzyć się z legendą Kazimierza Kutza, bo trudno mentalnie odłączyć czytany tekst od dokonań reżyserskich, czy przekonań politycznych Autora. Tak myślałam zanim przystąpiłam do zwiedzania "Piątej strony świata". Gdy już jednak zaczęłam lekturę, zapomniałam o wszystkim co istnieje poza opisywanymi przez Kutza familokami, relacjami rodzinnymi, sąsiedzkimi, poza uwarunkowaniami kulturowo-historycznymi  Śląska, a osobliwie Szopienic.

Gawęda jaką snuje Kazimierz Kutz pozwala zajrzeć w domy śląskie, pozwala odszukać w losach zwykłych, zdawałoby się ludzi, czynów niezwykłych, talentów pozwalających im na nietuzinkowość, wyborów, które dziś oceniać możemy w kontekście moralności. Autor opowiadając pisze tak, jakby jego czytelnicy mieli już wiedzę na temat historii śląskiej ziemi, byli świadomi kulturowości Śląska, ale jednocześnie pisze tak, by objaśniać ową przeszłość i kulturę, wciąż o niej przypominać, wskazywać inność Śląska od Polski i Niemiec.

Bardzo osobiście podeszłam do tej książki. Z zachwytem śledziłam ścieżki pokonywane przez Autora i jego przyjaciół, z przyjemnością odnajdywałam w książce znajome miejsca. Jednocześnie, nieco zawstydzona, poznawałam historię miejsc, w których niegdyś mieszkałam, a których przeszłością nigdy się nie zainteresowałam.

Na koniec garść cytatów:

"(...) warto stanąć przed domem swego urodzenia, po to by podreperować umysł i serce, ocknąć się do życia, jak po letargu, przewartościować porządek w środku i oczyścić sumienie z wszelakiego studia." [s.29]

"Te polskie [słowa] są bardziej rozgniecione, kunsztowniejsze od słów śląskiej gwary, która jest warstwą pierwotniejszą, piękną, pełną starej muzyki i dźwięków niezwykłych, odcedzonych z naszej ziemi, tego, co na niej rośnie i stoi." [s.34]

"U nas każdy ród od zawsze był hodowlą pod władaniem matek. One były boginiami naszej codzienności - od tego są. Nie mieć ojca jest źle - ale nie mieć matki? Tego niy do sie do niczego przyrównać." [s.211]

Komentarze

słowoczytane pisze…
Kolejna pozytywna recenzja tej książki - a ja po "Piaskowej górze" jestem spragniona książek o Śląsku.
Monika Badowska pisze…
Skarletko,
a ja nie czytałam "Piaskowej góry" - może kiedyś nadrobię:)
Ja polecam Ci tez Stefana Szymutki "nagrobek Ciotki Cili" - kiedyś startowała do Nike.
Pozdrawiam.
Anonimowy pisze…
Kolejna zachęcająca recenzja tej książki... Coraz większą mam na Kutza ochotę, a kolejki zakupowo-książkowe rosną w zastraszającym tempie.

Mam chytry plan: kupię Kutza Mężowi w prezencie, ostatnio czytał "Czarny ogród" pani Szejnert i mu się podobało, to mu powiem, żeby porównał. A potem mu zabiorę. :]

Dziękuję za recenzję.
Ysabell.
Monika Badowska pisze…
Naczynie_gliniane,
nigdy nie słyszałam o tej książce - zainteresuję się nią:)

Ysabellbooks,
to bardzo miły plan;)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe