Przejdź do głównej zawartości

François Euvé. Darwin i chrześcijaństwo.


Wydane przez
Wydawnictwo WAM

Po tytule wydawać by się mogło, że jest to książka o relacji między darwinizmem i chrześcijaństwem i François Euvé rzeczywiście pisze na ten temat, ale moim zdaniem nie jest to temat główny. Autor przede wszystkim przystępnie przedstawia główne idee teorii ewolucji w wydaniu darwinowskim, przypominając przy okazji intuicje innych ludzi dotyczące ewolucji, w tym przede wszystkim ideę Lamarcka. Euvé daje nam świetny referat na temat tego, jak teoria ewolucji była przyjmowana w czasach Darwina i później, przedstawia nam także sylwetkę samego Karola Darwina, często sięgając po fragmenty jego pism.

To, jak Euvé przedstawił Darwina, a przede wszystkim fragmenty tekstów brytyjskiego uczonego, mogą być dużą niespodzianką dla tych, którzy dzieło Darwina znają jedynie z drugiej, albo nawet trzeciej ręki, czyli z gazet, z dyskusji prowadzonych w Internecie i, niestety, ze szkoły.

Euvé porusza wiele fundamentalnych kwestii. Przytacza zarzuty stawiane darwinowskiej teorii ewolucji i znakomicie odpiera te, które są niezasadne - stwierdza np., że zarzut polegający na tym, iż Darwin nie wyjaśnia pochodzenia życia, jest zarzutem skierowanym pod złym adresem. Kolejnym ważkim tematem jest kwestia tego, jak rozumie się ewolucję. Euvé pokazuje, że wielu ludzi terminów "ewolucja" i "postęp" używa zamiennie, co jest błędem. I tu idzie cytata ze Stephena Jaya Goulda, ikony ewolucjonizmu: "Postęp jest ideę szkodliwą, niesprawdzalną, nieskuteczną i niemożliwą do opracowania, którą należy zastąpić, jeżeli chcemy pojąć procesy historyczne".

Bardzo ważny jest rozdział zatytułowany "Prawdziwi i fałszywi spadkobiercy", w którym autor podkreśla, że teoria ewolucji łatwo daje się zastosować do innych dziedzin niż biologia, a przynajmniej wielu ludzi dokonywało i dokonuje nadal nadużycia, próbując nadać ewolucyjny charakter procesom nie mającym nic wspólnego z transformacją gatunków. Euvé pokazuje chociażby, że to, co powszechnie nazywa się "darwinizmem społecznym", powinno być określane mianem "spenceryzmu".

Rozdział o Pierre Teilhardzie de Chardin moim zdaniem został dołączony trochę na zasadzie kwiatka do kożucha, ale niech tam, w końcu jezuita napisał o jezuicie :-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...